W okręgu Dału (chiń. Daofu) prefektury Kardze (chiń. Ganzi) prowincji Sichuan 23 grudnia podpalił się mnich Kelsang Jesze. Według lokalnych źródeł zginął na miejscu, wołając o wolność Tybetu i powrót Dalajlamy.
Trzydziestoośmioletni duchowny dokonał samospalenia przed działającym od niedawna komisariatem i biurem chińskiej grupy roboczej „monitorującej” klasztor Njico (gdzie w lipcu zeszłego roku otworzono ogień do Tybetańczyków świętujących urodziny Dalajlamy). Świadkowie próbowali zabrać zwłoki, ale zostali rozproszeni przez policjantów, którzy oddali strzały ostrzegawcze.
Kelsang Jesze odebrał wykształcenie monastyczne w tybetańskim klasztorze w Indiach. Po powrocie w rodzinne strony poświęcił się „walce z analfabetyzmem wśród seniorów, których uczył buddyzmu i ojczystego języka. Cieszył się powszechnym szacunkiem”.
Było to trzecie samospalenie w grudniu i jedenaste w tym roku.