Policja zatrzymała niemal siedemdziesięciu Tybetańczyków po protestach wywołanych próbą zmanipulowania wyborów sołtysów 15 grudnia zeszłego roku w okręgu Gade (chiń. Gande), w prefekturze Golog (chiń. Guoluo) prowincji Qinghai.
Według lokalnego źródła Radia Wolna Azja (RFA) „władze próbowały narzucić swoich kandydatów, ale Tybetańczycy głosowali na ziomka z nieformalnej organizacji samopomocowej”.
Doszło do pyskówki, aparatczycy przeklinali Tybetańczyków, a ci grozili, że poskarżą się wyższej instancji. „Nagle pojawiła się policja, otoczyli ludzi i zabrali prawie siedemdziesiąt osób”.
Czterdzieści osób zwolniono po podpisaniu lojalki, w której „odcięli się” od działalności wspomnianej organizacji. „Resztę przetrzymali jeszcze dwa, trzy tygodnie w rozmaitych biurach”. Trzy osoby – w tym Samdrak, niezależny kandydat – zostało za kratami. „Władze mówią, że staną przed sądem, i nie pozwalają im przynieść nawet jedzenia”.
W związku z podobnym konfliktem tydzień wcześniej zakatowano młodego mężczyznę w sąsiednim Darlagu (Dari). Informację o niepokojach przekazano z niemal miesięcznym opóźnieniem, ponieważ po incydencie w całej okolicy przestały działać telefony i internet.