Lobsang Jesze – były sołtys, odbywający karę dwóch lat więzienia za udział w kilkuosobowej demonstracji – 19 lipca zmarł w lhaskim szpitalu. Władze odmówiły wydania bliskim jego zwłok.
Sześćdziesięcioczteroletni Lobsang Jesze – ojciec ośmiorga dzieci i jedyny żywiciel rodziny – został zatrzymany w maju 2014 roku za udział w demonstracji przeciwko bezczynności władz w sprawie samobójstw ziomków, żądających wstrzymania budowy kopalni w Dzogangu (chiń. Zuogang) w prefekturze Czamdo (chiń. Changdu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego.
Według tybetańskich źródeł w areszcie był bity i maltretowany; w maju skazano go (wraz z dwoma innymi uczestnikami protestu) na karę dwóch lat pozbawienia wolności, którą odbywał w stołecznym więzieniu Czuszur. Kilka dni przed śmiercią przewieziono go do szpitala z powodu „zawrotów głowy”.
Władze nie pozwoliły bliskim „nawet zbliżyć się do zwłok”. Po długich błaganiach pozwolono mnichowi na odprawienie krótkiego rytuału za zmarłych, a dwie osoby dopuszczono do udziału w kremacji.