Władze chińskie zmusiły mieszkańców niespokojnego Driru (chiń. Biru) w prefekturze Nagczu (chiń. Naqu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego do „świętowania” przypadającego 1 sierpnia Dnia Armii Ludowo-Wyzwoleńczej w pseudoludowych strojach obszytych futrem zwierząt należących do gatunków zagrożonych wyginięciem.
Tybetańczycy, dla których skóry dzikich zwierząt stały się na przełomie wieków symbolem statusu i lokatą kapitału, w 2006 roku zarzucili ten zwyczaj w odpowiedzi na apel Dalajlamy, organizując niezwykłą, spontaniczną, trwającą do dzisiaj kampanię palenia kontrabandy. Władze uznały to za polityczną manifestację wierności Dalajlamie i odpowiedziały absurdalnym propagowaniem „mody”, której teoretycznie powinny surowo zakazać w imię ochrony ginącej przyrody i walki z przemytem.
Mieszkańców Driru zmuszono do zorganizowania i udziału w festynie rozporządzeniem z 25 lipca, grożąc opornym pięcioletnim zakazem zbierania jarca gumbu, grzyba gąsienicowego, stanowiącego główne źródło dochodów tybetańskich rodzin w tym regionie.
Takim samym szantażem posłużono się tam w 2014 roku, choć rok wcześniej protest na podobnej imprezie stał się katalizatorem wydarzeń, które zmieniły Driru w najbardziej niespokojny region Tybetu.