Chińskie media poinformowały, że Gjalcen Norbu – którego dwadzieścia lat temu Pekin mianował Panczenlamą, uprowadziwszy chłopca wskazanego zgodnie z tybetańską tradycją – został przewodniczącym Funduszu Rozwoju Tybetu.
Powołanym w 1987 roku „pozarządowym” funduszem jako pierwszy kierował poprzedni Panczenlama, do którego władze usiłują upodobnić Gjalcena Norbu, nazywanego przez rodaków dzuma, „fałszywym”.
Według oficjalnych danych w ostatniej dekadzie organizacja „zdobyła 106 milionów yuanów (ponad 68 mln PLN) na 387 projektów” – kroplę w morzu gigantycznych nakładów z budżetu centralnego na rozwój infrastruktury i gigantyczny aparat partyjno-policyjny w Tybetańskim Regionie Autonomicznym.
Informacja o nominacji zbiegła się z doniesieniami, że mieszkający w Pekinie „chiński Panczen” złożył jedną z rzadkich wizyt w Lhasie.
W marcu Gjalcen Norbu wygłosił zaskakujące przemówienie, ostrzegając, że dalsze utrzymywanie limitów liczby duchownych w tybetańskich klasztorach może doprowadzić do sytuacji, w której „buddyzm będzie istniał tylko z nazwy”.