Przed kilkoma dniami zebrałem się na odwagę i poprosiłem strażnika o łyżkę. „A ile pałeczek ja dostałem od ciebie?”, prychnął sarkastycznie, ale potem dramatycznie zawiesił głos, odwrócił się do naczelnika i wykrzyknął: „Dajmy temu nieborakowi łyżkę!”. I dali. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Dla świętego spokoju? W każdym razie nazwali to „darmowym sztućcem”.
CZYTAJ DALEJ