Jego Świątobliwość Dalajlama spotkał się z ponad tysiącem tybetańskich pielgrzymów, którzy marzyli o wzięciu udziału w styczniowej ceremonii buddyjskiej w Indiach, czym sprowokowali gwałtowną reakcję chińskich władz.
Dalajlama udzielił rodakom audiencji i nauk po powrocie z Mongolii – gdzie prowadził wyłącznie ceremonie religijne, co nie przeszkodziło Pekinowi w „karnym” podniesieniu opłat celnych oraz odwołaniu zaplanowanych spotkań dwustronnych z tamtejszymi przywódcami.
Większość zebranych przybyła do Indii z Khamu i Amdo (przyłączonych administracyjnie do chińskich prowincji Qinghai, Gansu i Sichuan) z nadzieją na wzięcie udziału w styczniowej abhiszece Kalaczakry, w Bodh Gai. Informacje o planowanej uroczystości sprowokowały chińskich aparatczyków do – bezprawnego – konfiskowania Tybetańczykom paszportów oraz zmuszania do powrotu do Chin tych, którzy zdążyli już wyjechać z kraju. Według niezależnych źródeł tybetańskich podróżnych cofano nawet z lotnisk w Sichuanie.
Wielu uczestników audiencji mówiło, iż zostali poinformowani przez bliskich, że chińscy urzędnicy straszyli „surowymi konsekwencjami”, o ile natychmiast nie wrócą do domu. Większość najprawdopodobniej to zrobi, żeby nie narażać na szykany siebie i rodzin. Inni zapowiadają jednak, że zostaną i wezmą udział w wymarzonej ceremonii, „nawet gdyby miało oznaczać to więzienie”.