przechylam szklankę wódki
jesienny wieczór jeszcze młody
noc robi się mokra
nektarem kraju z północy
nie ma mowy o chłodzie
pali mnie za to w środku
dobre zimowe wino
smakuje żarem pierwszego pocałunku zakochanych
jesienny wiatr wieje w twarz
skromnie schowaną za firanką włosów
pełznę poboczem
wymięty
z pozoru niewart spojrzenia
ale, ale – piękno jest we mnie
jakbym stąpał po złotych płytach
w aureoli niebiańskiego światła
mijają mnie elegancko ubrani ludzie
z przyklejonymi enigmatycznymi uśmiechami
odpowiadam podobną miną
ale pech każe kropli potu spłynąć do oka
i mój eksportowy majestat
zmienia się w żałosny grymas
jedna z nich
ogarnięta nagłą litością
pochyla się ku mnie
niczym otwierający się bezgłośnie kwiat
ukradkiem kiełkująca trawa
rozchylone wargi szepcą
…
od błyszczącej olejkiem szyi
odrywa się jakaś błyskotka
i plask!
spada z krzykiem na ziemię
nie usłyszałem, co mi powiedziała
4 września 2013
Jeden z wierszy poetów z grupy „trzech prowincji” w tradycyjnym konkursie, na którego tytuł wybrano we wrześniu 2013 roku słowo „Płomień”.