Tybetańskie źródła informują o masowych zatrzymaniach po dramatycznym proteście Pemy Gjalcena, który 18 marca podpalił się w Kardze (chiń. Ganzi), w prowincji Sichuan.
Policjanci mieli „szybko rozpędzić tłum” i zatrzymać niemal dwieście osób, które zebrały się na ulicy i „wznosiły okrzyki”. Zatrzymanym „konfiskowano telefony komórkowe”.
Najpierw informowano, że poparzony mężczyzna został przewieziony do Chengdu, stolicy prowincji, ale prawdopodobnie zatrzymano go w Kardze. Nie wiadomo, w jakim jest stanie. Krewni, którzy próbowali się tego dowiedzieć, zostali pobici przez policjantów.
Tybetańskie źródła podają, że w trzynastu z osiemnastu okręgów prefektury Kardze odcięto dostęp do internetu.