Kiedy ty byłeś tam, ja szukałam odosobnienia na południu
Więc mogę stać się światłem
Na wydeptanej przez pielgrzymów grani zastygła rozpacz
Jakby złożono na niej brzemię sześciu milionów dusz
Jaskinia jest płytsza, w kilku świętych kątach rozpiera się pleśń
Znak tego, co nadejdzie?
Dzień wstaje z wrzaskiem sępów
Skrzydła, szpony, łysiejące łby buntują się przeciw światłu
Nocą lampka płonie apatyczną melancholią
Oczami zmrużonymi w transie widzę, że znikam.
Dziwne obrazy z odmętów świętego jeziora
Kaleczą umysł i piszą opuszczony los
Woda płynie, aż zmienia się w dziki strumień rozpryskujący błoto
W którym czytam surową przepowiednię
Mniszki będą śpiewać i szybować w płomieniach.
Kiedy ty byłeś tam, ja właśnie się podpaliłam,
żeby cię natchnąć.
18 października 2011
Drugmo jest tybetańską uchodźczynią, blogerką, mieszka w Stanach Zjednoczonych.