Chińskie media informują o wysiedleniu 1102 mieszkańców dwóch wiosek z okręgu Njima (chiń. Nima) w prefekturze Nagczu (chiń. Naqu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego.
„Ekologiczni migranci”, których osady leżały na terenie rezerwatu Czangtang, „zwrócili ziemię dzikim zwierzętom” i 18 czerwca zostali przewiezieni do oddalonego o ponad tysiąc kilometrów stołecznego okręgu Tolung Deczen (chiń. Duilongdeqing), gdzie „rząd zbudował dla nich nowe domy i szkoły”.
Choć Pekin zapewnia, że „respektuje wolę, tradycyjną kulturę, religię i obyczaje lokalnych pasterzy”, uznaje koczowników za zagrożenie dla środowiska naturalnego, a nie, jak wskazuje wielu ekspertów, integralną część kruchego ekosystemu. Władze cieszą się, że będą mogły teraz usunąć „druty i płoty, które przeszkadzają w migracji zwierząt”, nie wspominając o prowadzonej wcześniej polityce przymusowego grodzenia pastwisk.
Rezerwat Czangtang ma powierzchnię 200 tysięcy kilometrów kwadratowych. Wysiedlone wioski leżały na wysokości ponad 5000 m n.p.m., przez co projekt okrzyknięto „pierwszym wysokościowym”. Przeniesienie pasterzy – którzy nie mają żadnych kwalifikacji, umożliwiających znalezienie pracy w mieście – w okolice Lhasy wpisuje się w plany błyskawicznej urbanizacji i sinizacji Tybetu.