Kampania antyreligijna, którą w ostatnich latach prowadzono najintensywniej w regionach „autonomicznych”, przekroczyła granice Chin właściwych.
Kampanią – w ramach której pacyfikowano dotąd klasztory buddyjskie i „reedukowano” świeckich Tybetańczyków, a w ciągu ostatniego roku (pod rządami Chena Quanguo, byłego sekretarza partii w Lhasie) internowano w muzułmańskim Xinjiangu ponad milion Ujgurów, czyli dziesiątą część rdzennej populacji – objęto również wschodnią prowincję Zhejiang.
W połowie września tamtejszym nauczycielom kazano podpisać „zobowiązanie do nieposiadania żadnych wierzeń religijnych”. Lokalne źródła wiążą to z wizytą „inspektorów z Pekinu” i rosnącą popularnością chrześcijaństwa w Wenzhou, nazywanym „chińską Jerozolimą”. Nowe wymogi ogłoszono na „specjalnych zebraniach”. Nauczyciele otrzymali „wytyczne”, które pod groźbą kar zobowiązują między innymi do „obrania właściwego kierunku politycznego, propagowania ateizmu i utrzymywania marksistowskiej wizji religii”. Uczniom rozdano ankiety. Ci, którzy określą się jako „wierzący”, będą wzywani na „rozmowy”.
Podobne „zobowiązania” do ateizmu i nieuczestniczenia w praktykach religijnych otrzymali również pracownicy służby zdrowia, którzy mają „niezwłocznie informować przełożonych lub policję o przypadkach łamania przepisów i dyscypliny (również przez krewnych, znajomych i sąsiadów) w sferze religii”.
Pastor podziemnego kościoła, na którego powołuje się Radio Wolna Azja (RFA), twierdzi, że o ile wcześniej władze starały się ukrywać szykany, „teraz działają ostentacyjnie”. Nowa kampania „stopniowo obejmuje cały sektor państwowy w Zhejiangu i jest już ogłaszana w sąsiedniej prowincji Jiangxi”.