Zapomnijmy o czwartym czerwca, zapomnijmy o dniu, jak każdy inny. Życie nauczyło nas, że pod totalitarnymi rządami wszystkie dni są takie same. Istnieje tylko jeden. Nie ma „innego”, żadnego „wczoraj” i „jutro”. Nie potrzeba nam więc ani namiastki prawdy, ani częściowej sprawiedliwości, ani parauczciwości.
Bez wolności słowa, wolnych mediów, wolnych wyborów nie jesteśmy ludźmi i nie potrzebujemy pamiętać. Pozbawieni prawa do pamiętania, postanawiamy zapomnieć.
Zapomnijmy każdy akt gwałtu, każde upokorzenie, każdą masakrę i każdą próbę ich ukrycia, każde łgarstwo, każdego kopniaka i każdą śmierć. Zapomnijmy każdą chwilę cierpienia, a potem każdą chwilę zapominania. Wszystko po to, by oni, ci „ludzie honoru”, mogli się z nas natrząsać.
Zapomnijmy żołnierzy, którzy strzelali do bezbronnego tłumu, i studentów zmiażdżonych czołgowymi gąsienicami, świst i krzyk kul, kałuże krwi w alejach, miasto i Plac bez łez. Zapomnijmy o niekończących się kłamstwach, jak wymarzyli to sobie przywódcy, o ich tchórzostwie, podłości, głupocie. Musimy zapomnieć, bo tak trzeba. Będziemy mogli istnieć, tylko gdy zapomnimy. Zapomnijmy w imię istnienia.
4 czerwca 2009