Nazywam się Tang Jingling, jestem chińskim obywatelem sieci i prawnikiem pozbawionym licencji za walkę o wolność i prawa obywatelskie. Wciąż pragnę je promować, i demokrację, w ruchu obywatelskiej odmowy współpracy. Od roku bardzo uważnie śledzę doniesienia z Tybetu – ze szczególnym uwzględnieniem już ponad trzydziestu czystych, bezinteresownych, nieustraszonych ofiar w walce o wolność i godność. Często rozmawiam o tym z przyjaciółmi. Moim zdaniem poświęcenie tego rodzaju nie ma precedensu (aczkolwiek moja znajomość historii pozostawia wiele do życzenia!). Wieczorem 24 marca znów o tym mówiliśmy, a potem długo nie mogłem zasnąć. Wstałem i po chwili pisałem wiersz dedykowany męczennikom i całemu narodowi tybetańskiemu.
W obliczu takiego męstwa czuję wstyd. Choć widzę, że moje nieskładne słowa nie ocierają się nawet o ten majestat, po prostu nie mogę dławić głosu serca. Mam wielką prośbę, jeśli to możliwe, o przetłumaczenie tego na tybetański – dla walczących o wolność Tybetańczyków i tych, którzy ich wspierają:
Trzydzieści spadających gwiazd
czarne chmury spowijają płaskowyż tybetański
ziemia milczy, wszystko ucichło
patrz! kiedy życie płonie jak pochodnia
z nieba spadają gwiazdy
trzydzieści czystych prawych dusz
złożonych
na ołtarzu wolności
ogień piekielny obrócił ziemię w pustynię
dusze opadające w odrętwienie, czym was odkupić?
patrz! kiedy życie płonie jak pochodnia
z nieba spadają gwiazdy
trzydzieści czystych prawych dusz
złożonych
na ołtarzu wolności
czy w oczu studniach wyschniętych zostały jeszcze łzy?
gardło zmiażdżone dobywa ostatni znak
patrz! kiedy życie płonie jak pochodnia
z nieba spadają gwiazdy
trzydzieści czystych prawych dusz
złożonych
na ołtarzu wolności
spadające z nieba gwiazdy
przecinają martwą ciszę czarnej nocy
i światło wolności opromienia ziemię nadziei.
24 marca 2012