„Przywódcy, uczeni i dyplomaci” z ponad 80 państw azjatyckich, afrykańskich i południowoamerykańskich – wezwali Chiny do stanięcia na czele ruchu, który „przedefiniuje ideę praw człowieka”, aby „naprawdę uwzględniały one interesy ludzi oraz ignorowane dotąd głosy państw rozwijających się”.
CZYTAJ DALEJPojąwszy „demokrację biurokracji”, natychmiast zrozumiemy, dlaczego nie zmienia się polityka Chin wobec Tybetu. „Problemem” tym zajmuje się ponad dziesięć departamentów szczebla prowincji i centralnego, plus zatrzęsienie struktur odpowiadających za zwalczanie „separatyzmu”. Ci, którzy mają pojęcie o Chinach, wiedzą doskonale, że rząd w Pekinie często bywa bezradny, gdy politykę centrum sabotuje jedna komórka w siedzibie władz prowincji albo ministerstwa krajowego. To teraz wyobraźcie sobie, co musi się dziać, kiedy szeregi zwiera ich tuzin.
CZYTAJ DALEJ