Nepalskie media ujawniły, że podczas zeszłorocznej wizyty przewodniczącego Xi Jinpinga podpisano „tajną umowę” o bezzwłocznym „wzajemnym wydawaniu osób, które nielegalnie przekroczyły granicę”.
Porozumienie wymierzone jest przede wszystkim w Tybetańczyków, którzy płacą wysoką cenę za systematyczne zacieśnianie więzów między Katmandu a Pekinem.
Oficjalnie rząd Nepalu nie udziela zgody na pobyt Tybetańczykom, którzy znaleźli się na terytorium tego kraju po 1989 roku, niemniej zezwala uciekinierom na tranzyt do Indii na podstawie „dżentelmeńskiej umowy” z Wysokim Komisarzem ONZ ds. Uchodźców (UNHCR). Uciekinierami opiekowało się przedstawicielstwo Dalajlamy i specjalny ośródek diaspory, służące także pomocą 20 tysiącom uchodźców, którzy osiedlili się w Nepalu po upadku powstania w 1959 roku. Władze nepalskie kazały zamknąć te instytucje w 2005 roku. Dwa lata wcześniej, mimo stanowczych protestów społeczności międzynarodowej, jawnie wydały Chinom pierwszą grupę tybetańskich uchodźców.
Informację o podpisaniu „tajnej” umowy miał podać posłom minister spraw zagranicznych. Wcześniej opinię publiczną informowano jedynie o niezawarciu traktatu ekstradycyjnego. Na mocy nowego porozumienia osoby, które przekroczą granicę bez wymaganych dokumentów, powinny być wydawane „w ciągu tygodnia po zatrzymaniu”. Obie strony mają obecnie „dopracowywać szczegółowe procedury”.
Liczba uciekinierów z Tybetu gwałtownie spadła po brutalnej pacyfikacji tybetańskich protestów i „uszczelnieniu granicy” w 2008 roku. Według indyjskich mediów w 2018 roku do Dharamsali dotarło ich ledwie osiemdziesięciu (w porównaniu z 3500 dekadę wcześniej).
Według nepalskich mediów na początku roku Katmandu wydaliło – „bez żadnych przesłanek poza prośbą strony chińskiej” – 122 obywateli ChRL.