Władze chińskie „wywłaszczyły i eksmitowały w próżnię” setki tybetańskich rodzin „niezakwalifikowanych do programu przesiedleń” w Markhamie (chiń. Mangkang) i Gondzio (chiń. Gongjue), w prefekturze Czamdo (chiń. Changdu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA).
Według lokalnych źródeł problem dotyczy kilkuset rodzin – w sumie około czterech tysięcy osób – które nie mieszkały w miejscu zameldowania w chwili ogłaszania przymusowych wysiedleń. „Nieobecnym” nie wyznaczono miejsca przesiedlenia i odebrano możliwość powrotu w rodzinne strony.
Chłopów i pasterzy z tego regionu od sześciu lat przymusowo wysiedlano, a także wyrzucano z niechcianych nowych domów i przenoszono na przedmieścia. Większość skarżyła się na złe warunki, złodziejskie rekompensaty, niewystarczające zapomogi, brak pracy i perspektyw. Ci, których nie objęto tamtymi programami, znaleźli się natomiast „w próżni”.
W zeszłym roku „pominięci” wystosowali petycję do władz centralnych, tłumacząc, że rodzinne strony opuścili „chwilowo” w poszukiwaniu pracy albo możliwości kształcenia dzieci: „Wciąż mamy tam meldunek i nigdy nie zgłaszaliśmy chęci wyjazdu”.
„Jeżeli nie jesteśmy teraz mieszkańcami Gondzio i Markhamu, to gdzie jest nasze miejsce? Jeżeli wciąż jesteśmy tam przypisani, co stało się z zapomogami, które obiecywał rząd centralny? Kto je zabrał?”, pytają „pominięci”, prosząc władze w Pekinie o „jak najszybszą interwencję”.