Zorganizowani przez aparatczyków „bandyci nie mają nic wspólnego z formacjami wojskowymi ani policją”. Nazywa się ich „grupą do zwalczania czarnych sił, ale na cel biorą ludzi, którzy próbują przeciwstawiać się polityce władz”.
CZYTAJ DALEJBladym świtem siódmego maja rządowa CCTV pokazała nagle specjalny dokument o samospaleniach w Tybecie (po mandaryńsku i angielsku). Czterdzieści minut propagandy lokalnego aparatu. „Dali to w środku nocy – podsumowali zaraz obywatele sieci – więc chyba nie chcą, żeby te zdjęcia zobaczył zwykły Chińczyk”.
CZYTAJ DALEJ