Na początku sierpnia władze chińskie kazały „zmienić program nauczania” popularnej szkole w Tehorze, w Kardze (chiń. Ganzi), w prowincji Sichuan.
Według lokalnych źródeł szkoła Gjalcen Geca, założona w 1994 roku przez szanowanego nauczyciela buddyjskiego i nosząca jego imię, ma zacząć nauczać wszystkich przedmiotów po chińsku i prowadzić egzaminy w tym języku. „Jeśli nie wprowadzi żądanych zmian, zostanie zamknięta”.
Placówka zatrudnia 35 nauczycieli; oferuje darmowe nauczanie na poziomie podstawowym (sześć klas) oraz dodatkowy rok, realizujący program klasy ósmej. Prowadzi przedszkole oraz „rozmaite kursy zawodowe, z których w zeszłym roku korzystało 170 z 377 uczniów”.
Siedemdziesięciopięcioletni Gjalcen Lobsang Dziampa Rinpocze, inkarnowany lama klasztoru Taszi Dhargjal, jest delegatem Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych oraz wiceprzewodniczącym Stowarzyszenia Buddyjskiego prowincji Sichuan.
W maju zeszłego roku Chiny znowelizowały ustawę o prywatnych szkołach. Według oficjalnych danych w całym kraju działa ich niemal 190 tysięcy; kształcą ponad 56 milionów (czyli 20 procent) uczniów. Większość tych placówek to uczelnie wyższe, ale w prywatnych szkołach podstawowych i średnich uczy się co dziesiąte dziecko. W sierpniu pojawiły się doniesienia, że władze w Pekinie chcą do końca roku zmniejszyć ten odsetek dwukrotnie.
Wang Yang – członek siedmioosobowego Stałego Komitetu Biura Politycznego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin, przewodniczący Ogólnochińskiej Ludowej Politycznej Konferencji Konsultatywnej i szef delegacji Pekinu podczas obchodów siedemdziesięciolecia „pokojowego wyzwolenia” Tybetu – zapowiedział 19 sierpnia w Lhasie „dołożenie wszelkich starań, aby Tybetańczycy posługiwali się w mowie i piśmie językiem chińskim oraz używali chińskich symboli i wizerunków” (informując jednocześnie o „zmiażdżeniu separatystycznych spisków kliki Dalaja i wrogich sił zewnętrznych”).
