Według niezależnych źródeł chińskie grupy robocze „odwiedzają” tybetańskie domy w Gologu (chiń. Guoluo), w prowincji Qinghai, szukając zdjęć Dalajlamy, przepytując dzieci i zrywając flagi modlitewne.
Aparatczycy „formalnie sprawdzają warunki bytowe” Tybetańczyków. Tradycyjnie już szukają „zakazanych” zdjęć Dalajlamy, ale teraz „każą jeszcze likwidować domowe ołtarze, usuwać zdjęcia innych nauczycieli buddyjskich, zrywać flagi modlitewne i rozbierać stosy kamieni pokrytych modlitwami i mantrami”, dla których „nie ma miejsca w domach budowanych za państwowe pieniądze”.
Urzędnicy wypytują też dzieci, czy rodzice mówią im coś o Dalajlamie.
„Sinizowanie krajobrazu” i przesłuchiwanie dzieci kojarzą się Tybetańczykom tylko z represjami z czasów rewolucji kulturalnej.