Wang Yi, minister spraw zagranicznych ChRL, ostrzegł Nepal przed „zewnętrzną ingerencją” w związku z ratyfikowaniem przez tamtejszy parlament umowy ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie pakietu pomocowego.
Chiny od lat wasalizują Nepal, metodycznie podkopują wpływy Indii i korumpują lokalnych polityków. Pozując na jedynego bezinteresownego sojusznika, domagają się miedzy innymi kneblowania społeczności tybetańskiej. Rosnąca arogancja Pekinu – choćby zajmowanie terenów przygranicznych czy jawne mieszanie się w rozmowy koalicyjne, by utrzymać przy władzy „życzliwy” gabinet – wzbudzały sprzeciw niezależnych ekspertów i mediów, przestrzegających przed zaciąganiem kredytów na leżące w strategicznym interesie Chin projekty „nowego jedwabnego szlaku”. Choć poprzedni, komunistyczny rząd oficjalnie zaprzeczał naruszaniu granicy, w zeszłym miesiącu BBC uzyskało dostęp do poufnego raportu, który stwierdza, że Chiny nie tylko zajmują nepalskie ziemie, ale „uniemożliwiają odprawianie tradycyjnych rytuałów religijnych” i utrudniają wypasanie zwierząt w dystrykcie Humla.
W 2017 roku Waszyngton i Katmandu podpisały umowę, na mocy której Nepal miał otrzymać pół miliarda dolarów na rozbudowę linii elektroenergetycznych i naprawę dróg, jednak parlament – głównie za sprawą machinacji Pekinu – do tej pory zwlekał z jej ratyfikowaniem. W tym samym czasie zawarto też porozumienie w sprawie chińskiego „pasa i drogi”, ale według nepalskich mediów na tym się skończyło. Na przykład na „szczegółowy plan” budowy linii kolejowej, która ma połączyć Katmandu z Tybetem, przyjdzie jeszcze czekać „co najmniej cztery lata”.
Wang Yi, który przyjechał do Katmandu 25 marca, ostrzegł, że „zewnętrzna ingerencja” może zagrozić „żywotnym interesom” Nepalu i Chin, co lokalne media uznały za przejaw „braku zrozumienia albo geopolitycznej arogancji” i „powtarzanie błędów New Delhi”.