Władze chińskie zarządziły „blokadę informacyjną”, a następnie zakazały mnichom buddyjskim udzielania pomocy po trzęsieniu ziemi w Barkhamie (chiń. Maerkang), w prefekturze Ngaba (chiń. Aba) prowincji Sichuan.
Trzęsienie ziemi o magnitudzie 6,0 w skali Richtera nawiedziło Barkham nocą 10 czerwca. Według oficjalnych doniesień dach nad głową straciło ponad 25 tysięcy osób. Władze chińskie podały, że nie było ofiar w ludziach, natychmiast zakazując Tybetańczykom „rozpowszechniania zdjęć i informacji”.
„W naszej okolicy wszystkie domy są zniszczone lub poważnie uszkodzone – mówi źródło Radia Wolna Azja (RFA). – Jest bardzo wielu rannych. Nigdzie nie ma elektryczności”.
Mieszkańcy skarżą się na brak pomocy. Po trzęsieniu ziemi „bardzo padało. Dzieci wciąż koczują przy szkolnych budynkach. Przez trzy dni nie dostarczono im nawet żywności”.
Jak po tragicznym trzęsieniu ziemi w Juszu, w 2010 roku, z pomocą natychmiast pospieszyli mnisi, przywożąc namioty, koce i żywność z okolicznych okręgów.
Rządowi ratownicy dotarli do Barkhamu dopiero 13 czerwca. Władze chińskie kazały wtedy „niezwłocznie opuścić region Tybetańczykom, którzy przyjechali tu wcześniej z pomocą. Mówią, że to dla ich bezpieczeństwa”.
