Policja po raz kolejny zatrzymała Gonpo Kji, która 20 marca protestowała przed lhaskim więzieniem Drapczi, domagając się zwolnienia brata. Kiedy nie posłuchała, gdy policjanci kazali się jej „rozejść”, została powleczona do samochodu i przewieziona na komisariat.
Według dwóch niezależnych tybetańskich źródeł Gonpo Kji była „bita i maltretowana”. Następnego dnia została zwolniona i opatrzona w szpitalu, do którego zabrał ją starszy brat.
Kilka dni później upubliczniła nagranie, na którym pokazuje sińce oraz dokumenty, dotyczące pary Chińczyków, skazanych na 15 lat więzienia za oszustwo.
„Tych ludzi zwolniono po 10 latach – mówi Gonpo Kji, ubrana w bluzę z napisem »Wyższy Sąd Ludowy łamie prawo. Dordże Taszi jest niewinny« – podczas gdy mój brat wciąż siedzi, choć co do grosza spłacił kredyt, który jakoby wyłudził. To jawny dowód dyskryminacji Tybetańczyków”.