Władze chińskie wprowadziły nowe wymogi wobec Tybetańczyków, którzy chcą złożyć wizytę w Lhasie.
W półmilionowej stolicy Tybetańskiego Regionu Autonomicznego dyskryminujące restrykcje nakłada się na Tybetańczyków od krwawego stłumienia protestów w 2008 roku. Ostatni raz zaostrzono je w 2018 roku.
Po zniesieniu pandemicznych rygorów Lhasa znów stała się popularnym celem chińskich wycieczek, jednak Tybetańczycy nie są w niej mile widziani. Nieposiadający stołecznego meldunku potrzebują specjalnych zezwoleń na pobyt w mieście. W tym roku do wymaganych dokumentów doszedł nowy formularz z miejsca zamieszkania oraz pisemna „gwarancja” mieszkańca Lhasy, że przyjezdny nie będzie uczestniczyć w „nielegalnych zgromadzeniach”.
Według lokalnych źródeł „pielgrzymi, którzy nie mają znajomych w Lhasie i nie mogą zdobyć poręczenia, nie są meldowani w noclegowniach i muszą niezwłocznie opuścić miasto. Chińczycy potrzebują wyłącznie dowodu osobistego”.