1.
Tracimy pamięć
w spalonych słońcem ruinach,
popadamy w rozpacz,
a mimo to,
drżąc z zimna przed świtem,
wyglądamy pierwszych promieni.
Wszystko,
każda rzecz,
ma swój koniec.
Kto umie uciec
przed powabem nadmiaru?
W najświętszej ze świątyń
jedni umierają ze wstydu,
a inni przed nim uciekają,
skazani na tułaczkę
w murach miasta.
Z każdym dniem
starzeją się tyrani
i mnisi w bordowych szatach.
Koszmar goni koszmar
w powolnym tańcu przyczyny i skutku.
Czy jest w tym jakiś sens?
Czy da się stąd uciec?
Czy coś zapewnia tu oparcie?
Czy można dotrzeć do celu
w inny sposób?
(I nie mam na myśli śmierci.)
2.
Stary dzwon z dalekiego kraju
spadł nagle
i pękł,
ale przez tę szczelinę
nie ucieknę ani ja, ani oni.
Chciałoby się schować!
Nikt z nas
nie posiadł jednak zdolności
kurczenia się,
kurczenia w coś innego.
Kiedyś dzwon wisiał nad wejściem
do buddyjskiej świątyni
i zmuszał ludzi do pochylenia głowy
„niczym jeleń u wodopoju”.
Ale nawet to
nie zdołało powstrzymać
nawały rewolucji.
Bestii, która pokąsała
nas wszystkich.
Jeszcze gorszy
był ból upadku dzwonu.
Spodziewaliśmy się,
że ziemia zadrży,
gdy o nią uderzy,
i zaraz nadejdzie pomoc,
a on po protu pękł
bezgłośnie.
3.
Powiadają, że poniżej
znajduje się jezioro.
Freski na ścianach
przedstawiają istoty,
które je zasypują,
żeby wznieść świątynię.
Jest wśród nich biała kózka,
dźwigająca więcej kamieni
niż pozostali.
Powiadają, że takie poświęcenie
wydaje wspaniały owoc,
obdarza cudowną, boską mocą.
Ja chciałbym tylko
skosztować tej wody.
Jak smakuje?
Nasze życie jest takie pełne goryczy,
że musimy wyobrażać sobie słodycze.
4.
Pod palącym słońcem
panuje cisza.
Schowana w cieniu,
wyciągam stopy do światła
i zaraz je cofam.
Wszyscy próbujemy jakoś się chronić,
ale nasze wybory
są też wybiórczą amnezją.
Niektórzy, usiłując ukryć prawdę,
sadzą drzewa na ruinach,
które znikają w cieniu,
jakby zagłady nie było.
Nieopodal
wciąż stara się świecić
samotny złoty dach Potali.
Wryta w pamięć
zbrodnia zaprzeczenia.
12 września 2023 roku w Lhasie