Teczung i Oser: W drodze

w drodze

w drodze

ze łzami w oczach

kwiat ściskam nie z tego świata

miotam się na wszystkie strony

by nim zwiędnie

ofiarować go starcowi w bordowych szatach

 

on nasz Jiszin Norbu

on Kundun

nasz Gongsa Czog

Gjalła Rinpocze

 

w drodze

w drodze

ze łzami w oczach

bukiet ściskam kwiatów najpiękniejszych

aby zanieść mu

aby zanieść mu

wstążkę uśmiechu

co wiąże pokolenia

 

 

 

W dwa tysiące ósmym roku tybetańskie protesty rozstrzelano kulami i rozjechano wozami pancernymi, ale cały świat usłyszał długi, przeciągły krzyk „kji hi hi”, który musiał poderwać każdego Tybetańczyka w każdym zakątku Ziemi. Dziesiątego grudnia tamtego roku Teczung dał „wolnościowy” koncert na Tajwanie. „Jego donośny, melodyjny głos przenosi słuchaczy na środek Płaskowyżu Tybetańskiego – przeczytałam w sieci. – Wydarzenie to zbiega się z sześćdziesiątą rocznicą Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Chcemy wierzyć, że przesłanie pokoju dotrze do wszystkich, którym drogie są owe prawa”.

Oglądając jego występ na ekranie komputera, wpadłam na pomysł. Zdarzyło mi się napisać kilka piosenek, w tym, dawno temu, w Lhasie, z tęsknoty za Jego Świątobliwością Dalajlamą – „W drodze”. Pomyślałam, że byłoby pięknie, gdyby Teczung dopisał do tego muzykę, i zaśpiewał. Poprosiłam przyjaciela z Amdo o tybetański przekład, a potem skontaktowałam się z Teczungiem, który zgodził się z radością. Po jakimś czasie przysłał mi gotową piosenkę – dokładnie taką, jaką sobie wymarzyłam, opartą na melodii i rytmie dranjenu. Do tego głęboki, czuły głos i słynny bluesman Keb Mo!

RACHUNEK BANKOWY

program „Niewidzialne kajdany” 73213000042001026966560001
subkonto Kliniki Stomatologicznej Bencien
46213000042001026966560002

PRZEKIERUJ 1,5% PODATKU