
W historii Tybetu mamy zatrzęsienie rekordów świata.
Tybetańczycy (jeszcze jako społeczeństwo pierwotne) jako pierwsi udomowili i hodowali konie, wynaleźli grę w piłkę (polo, w VI wieku), modeli (w 779 roku, kiedy to budując klasztor Samje, wybrano reprezentatywne kobiety i mężczyzn z różnych regionów, żeby pozowali do posągów) i fast foody (campa).
Mieliśmy najdłużej panującą dynastię (ponad 1700 lat, od IX wieku przed do X wieku naszej ery), najdawniejsze uprawy prosa (pięć tysięcy lat temu) i jako pierwsi posyłaliśmy studentów za granicę (Tonmi Sambhota wyruszył w do Indii około 630 roku, ale w tym samym czasie uczyło się tam – a także w Chinach Tangów i w innych krajach – wielu młodych Tybetańczyków).
Budowaliśmy pierwsze żelazne mosty, dzięki którym na drugi brzeg Driczu mogły przejść tysiące żołnierzy, zdobiliśmy glinę tysiącem kolorowych wzorów, byliśmy mistrzami medycyny (z atlasami anatomicznymi i operowaniem oczu przy pomocy złotego noża), metalurgii oraz architektury (z cudami takimi jak Jumbu Lhakhang i Potala).
Postawiliśmy największy posąg z brązu (w Taszilhunpo, wysokiego na ponad 26 metrów Buddę Majtreję z metrowymi palcami), eksponowaliśmy największe malowidła (gigantyczne thangki w wielu klasztorach), mamy najdłuższą epopeję (ponad trzysta tomów o królu Gesarze), najdłużej wystawianą operę (od VII wieku), najstarszych listonoszy (ze srebrnymi dzwonkami ekspresowych kurierów sprzed czternastu stuleci) oraz skarby takie jak perłowa mandala z Potali, które innym nawet się śniły.