
Policja zatrzymała „co najmniej 21 Tybetańczyków”, którzy informowali w mediach społecznościowych o skutkach trzęsienia ziemi w Dingri, w prefekturze Szigace (chiń. Xigaze, Rigaze) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego.
Władze chińskie błyskawicznie „zamknęły” epicentrum dla tybetańskich wolontariuszy (z uwagi „na trudne warunki, niskie temperatury, dużą wysokość i niedostatek tlenu”), przejmując zebrane dary na blokadach. Obowiązuje zakaz informowania o tragedii. Według lokalnych źródeł „cenzura natychmiast usuwa filmy, zdjęcia i posty, blokuje użytkowników i zamyka grupy dyskusyjne”.
Tybetańczycy oskarżają władze o zaniżanie liczby ofiar. „Podają, że w klasztorze Dzongpo nikomu nic się nie stało – transmitowała na żywo młoda Tybetanka. – Zobaczcie, jak wyciągają spod gruzów zwłoki mniszki. Zginęły co najmniej dwie. Wiele innych jest rannych”.
Policja „wzywa sygnalistów na przesłuchania i zatrzymuje, strasząc surowymi karami za dezinformację i rozpowszechnienie pogłosek”.