Tenzin Gjaco, który 20 maja dokonał samospalenia w miasteczku Khangsar, w okręgu Dału (chiń. Daofu), w prefekturze Kardze (chiń. Ganzi) prowincji Sichuan, nie żyje.
Lokalni aparatczycy powiadomili o tym jego bliskich następnego dnia, polecając im „zgłosić się po szczątki” do sąsiedniego Darcedo (chiń. Kanding).
Według lokalnych źródeł do dramatycznego protestu popchnęła Tenzina Gjaco kampania ogłoszona przez nowo mianowanego szefa władz okręgu. Na jego polecenie od kilku tygodni policja nękała Tybetańczyków podejrzewanych o „separatystyczne” sympatie.
W mieście organizowano zastraszające parady i ćwiczenia, mieszkańców zmuszano do podpisywania lojalek i zobowiązań nieświętowania przypadających w lipcu osiemdziesiątych urodzin Dalajlamy (podczas których przed dwoma laty policja otworzyła tam ogień do bezbronnego tłumu). „Opornych – mówi informator Radia Wolna Azja (RFA) – zatrzymywano, bito i golono im głowy”. Za kraty trafiło w sumie ponad osiemdziesiąt osób.
Po samospaleniu Tenzina Gjaco doszło do przepychanki z funkcjonariuszami, podczas której zatrzymano kilkanaście osób.