Mniszka, którą wydalono z obozowiska klasztornego Jaczen Gar w Paljulu (chiń. Baiyu), w prefekturze Kardze (chiń. Ganzi) prowincji Sichuan, odebrała sobie życie w obozie „reedukacyjnym”.
Kobieta była jedną z siedmiu tysięcy mniszek, które w lipcu 2019 roku wydalono z Jaczen Garu, a następnie internowano i poddano „reedukacji politycznej” w Dzomdzie (chiń. Jiangda), w prefekturze Czamdo (chiń. Changdu) Tybetańskiego Regionu Autonomicznego.
Według tybetańskich źródeł mniszka, której imienia nie ujawniono, nie mogła znieść „reżimu” wojskowych musztr, „studiów politycznych” (czyli uczenia się na pamięć i recytowania partyjnych sloganów oraz oglądania filmów propagandowych), lżenia Dalajlamy, śpiewania „czerwonych pieśni” itd.
„Przy każdej okazji stawiała się Chińczykom i protestowała podczas zajęć – mówi informator Radia Wolna Azja (RFA), który był w tym obozie – za co często ją bito. Funkcjonariusze jej nie znosili”. Po pewnym czasie kobietę skierowano „bez widocznego powodu” do szpitala. „Dalej protestowała i nie chciała przyjmować leków, za co dostawało się jej także od lekarzy”. Po ponownym przewiezieniu do obozu „musiała uznać, że dłużej tego nie zniesie, i odebrała sobie życie”.