Po ogłoszeniu w tym roku „niekonstytucyjności” ochrony języków mniejszości, od kilku lat konsekwentnie rugowanych ze szkół w regionach „autonomicznych”, oraz wprowadzeniu chińskiego jako języka wykładowego we wszystkich placówkach edukacyjnych w Tybecie z „zaszczepiającymi czerwony gen” przedszkolami włącznie, 2 sierpnia ministerstwo oświaty wydało dyrektywę, na podstawie której usunięto ujgurski i tybetański z aplikacji TalkMate i serwisu strumieniowego Bilibili.
Pogłębianie marginalizacji języków mniejszości wpisuje się w zatwierdzoną właśnie na najwyższym szczeblu politykę sinizacji i asymilacji. Jak na ironię, TalkMate chwali się posiadaniem „zasobów większości języków na świecie” i przedstawia jako „platforma aplikacji Światowej Mapy Językowej UNESCO”.
Od 1 listopada serwis Bilibili nie pokazuje filmów z ujgurskimi i tybetańskimi napisami. Próbując ich szukać, otrzymuje się informację o „błędzie” i komunikat: „komentarz zawiera drażliwe treści” (co z reguły oznacza niepoprawność „polityczną”).
We wrześniu centralna komisja ds. etnicznych zmieniła wytyczne dotyczące polityki edukacyjnej, zastępując gwarancje dla języków mniejszości zapisem o „promowaniu wspólnego języka narodowego”. Eksperci widzą w tym formalne wprowadzenie „polityki etnicznej drugiej generacji”, która stawia na „jedność”, a nie „różnorodność”.
W Turkiestanie Wschodnim, gdzie władze prowadzą kampanię zwalczania „trzech zagrożeń” (terroryzmu, separatyzmu i religijnego ekstremizmu) rodzimy język i kultura postrzegane są jako zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. W obozach reedukacyjnych, w których w ostatnich latach przetrzymywano ponad milion Ujgurów, osadzeni przechodzą intensywne kursy chińskiego. W Tybecie zmieniono zasadę „polityki reform i otwarcia” z początku lat osiemdziesiątych, oddając górną część tablic, szyldów i znaków językowi mandaryńskiemu.