Tybetańscy więźniowie polityczni z prowincji Qinghai i Sichuan wciąż nie mogą przyjmować odwiedzin z powodu „zagrożenia COVID”, choć od ponad roku w tamtejszych zakładach karnych i aresztach śledczych nie odnotowano żadnego zarażenia.
Przed pandemią osadzeni mogli spotykać się z krewnymi, od których odgradzała ich szklana ściana, i otrzymywać od nich sprawdzone przez strażników paczki. „Nadal nie udzielają zgody na widzenia, choć przecież i wcześniej zachowywaliśmy wymagany »dystans« – powiedział Radiu Wolna Azja (RFA) bliski jednego z więźniów politycznych. – Nie wolno nam także przekazywać ubrań, żywności i lekarstw”.
„Od dwóch lat bezskutecznie ubiegamy się o zgodę na widzenie w więzieniu Mianyang, w Chengdu – mówi inne źródło. – Odmawiają nam zobaczenia (…) choćby z daleka, powołując się na COVID”.
„Mój krewny trafił do więzienia w mieście Minjak Jaknga (chiń. Ya’an), w 2019 roku. Od tej pory widzieliśmy go tylko raz i bardzo się o niego boimy”.