Policja zatrzymała kilka osób, które zamówiły i sprowadziły do Tybetu posąg Tulku Tenzina Delka – zmarłego w więzieniu nauczyciela buddyjskiego i działacza społecznego, wrobionego przez władze chińskie w sprawę ataku bombowego i skazanego na karę śmierci w zawieszeniu, zamienioną potem na dożywocie. Figurę, podobnie jak wcześniej prochy, „skonfiskowano”.
„Realistyczny” posąg zamówiono w pracowni w chińskim Shenzhenie. Według tybetańskich źródeł „figura miała trafić do Indii, ale z powodu rozmaitych restrykcji zmieniono plany i postanowiono przechować ją w Tybecie”.
Policja skonfiskowała rzeźbę w czerwcu 2021 roku, podczas transportu z Darcedo (chiń. Kangding) do Lithangu (chiń. Litang), z którego pochodził zmarły lama. Kelsang Cering, kierowca, i jego pomocnik „znikli”. Kiedy „zaniepokojeni ziomkowie zaczęli ich szukać, rozwieszając plakaty z informacją o zaginięciu, władze chińskie przyznały, że zostali zatrzymani”.
Obu mężczyzn przesłuchiwano i maltretowano przez trzy tygodnie. Zwolniono ich po podpisaniu „lojalek” i zobowiązania, że nie będą kontaktować się z krewnymi Tulku Tenzina Delka.
Policja zatrzymała również Tybetańczyka i Chińczyka, którzy przywieźli posąg do Darcedo, oraz Tybetańczyka, który zamówił go w Shenzhenie. Tego ostatniego „więziono i torturowano niemal miesiąc”.
We wrześniu funkcjonariusze służby bezpieczeństwa „wtargnęli” do domu Dolkar Lhamo, młodszej siostry Tenzina Delka, i „splądrowali ołtarz”, zabierając „zdjęcia Jego Świątobliwości Dalajlamy i inne relikwie. Skonfiskowali nawet zdjęcia Nimy Lhamo”, siostrzenicy Rinpoczego, która zdołała uciec z Tybetu i mieszka obecnie w Stanach Zjednoczonych.
Dolkar i dwóch innych krewnych „przetrzymywano i dręczono przez 18 dni, wypytując o posąg”.
Nima Lhamo powiedziała dziennikarzowi Radia Wolna Azja (RFA), że nie może skontaktować się z najbliższymi. „Podczas ostatniej rozmowy matka poprosiła, żebym więcej nie dzwoniła, bo policja groziła, że zostanie za to surowo ukarana”.