Niezależne źródła informują o „nadzwyczajnych środkach bezpieczeństwa”, wprowadzanych przez władze chińskie we wszystkich regionach Tybetu w związku z igrzyskami olimpijskimi w Pekinie.
W Ngabie (chiń. Aba), w prowincji Sichuan i w Kanlho (chiń. Gannan), w prowincji Gansu – epicentrach tybetańskich samospaleń po krwawym stłumieniu fali antychińskich protestów w poprzednim roku olimpijskim – wydano „kategoryczny zakaz” rozmawiania z krewnymi za granicą. „Ludzie zaczęli się bać telefonów; wielu prosi bliskich, żeby nie próbowali się z nimi kontaktować”.
Tybetańczycy, którzy byli kiedyś w Indiach, „muszą codziennie stawiać się na lokalnym komisariacie”. Chińczycy uważają ich za „zarażonych separatystycznym myśleniem”, co wyklucza np. zatrudnienie w sektorze państwowym.
Osobom złapanym na przekazywaniu pieniędzy za granicę – na przykład datków na odprawienie ceremonii buddyjskich – „zamykają za karę rachunki bankowe”.