Według lokalnych źródeł w Lhasie wciąż obowiązują „nadzwyczajne środki bezpieczeństwa”, ogłoszone przez władze chińskie w lutym z okazji Nowego Roku kalendarza tybetańskiego i utrzymywane w związku z „newralgicznymi” marcowymi rocznicami.
„Funkcjonariusze służby bezpieczeństwa na chybił trafił kontrolują przechodniów w miejscach ważnych dla Tybetańczyków”, sprawdzają wszystkie jadłodajnie i noclegownie. „Zatrzymano wiele osób, które miały w telefonach coś podejrzanego”.
Lokalna policja chwali się „wzmożoną aktywnością”, publikując w internecie zdjęcia patroli, rewizji i spisów poszukiwanych oraz wezwania do „strzeżenia stabilności i dawania odporu separatystycznemu myśleniu”. Władze organizują pogadanki dla aparatczyków, zaszczepiają „wytyczne partii” i mianują „porządkowych”.
Wokół świątyni Dżokhang, przed stołecznymi klasztorami i na trasach pielgrzymów wystawiono posterunki „do przesłuchiwania, sprawdzania telefonów i rewidowania Tybetańczyków”.
Według diaspory krewni z Tybetu proszą o nietelefonowanie, a źródła z Lhasy informują o wzywaniu na komisariaty osób, które w ostatnim czasie „miały zagraniczne połączenia”. „Pytają, z kim rozmawiali i co mówili, kopiują dane z telefonów”.
Informacje o podobnych „środkach zapobiegawczych” napływają ze wszystkich regionów Tybetu.