Według niezależnych źródeł Chiny zbudowały już i zaludniły „wioski obronne” przy każdej dolinie na granicy Tybetu z Indiami, Nepalem i Bhutanem.
Przewodniczący Xi Jinping wezwał do „wzmacniania granicy” w 2013 roku, a cztery lata później przyjęto plan budowy 600 modelowych „zamożnych wiosek” w Tybetańskim Regionie Autonomicznym. Przesiedlanych do nich Tybetańczyków władze chińskie nazywają dziś „strażnikami granicy”.
Z analizy zdjęć satelitarnych wynika, że przy każdej przełęczy na – w znacznej części „spornej” – granicy z Indiami wystawiano już „co najmniej jedną osadę”, stanowiącą część infrastruktury wojskowej Chin.
Według lokalnych źródeł przesiedleni na granicę Tybetańczycy „dostają 20 tysięcy yuanów rocznie” (niespełna 10900 zł) i „mogą dorobić 1800 yuanów miesięcznie” (980 zł) za „patrolowanie granicy”. Wydaje się, że mieszkańcy – głównie tybetańscy koczownicy, których zmuszono do sprzedania zwierząt i siłą wysiedlono – są całkowicie uzależnieni od dotacji, „bo nie mają kapitału, kwalifikacji ani żadnej innej pracy”. Na dostępnych zdjęciach nie widać klasztorów i świątyń, a „tradycyjne symbole buddyjskie zastępują portrety Xi Jinpinga i czerwone sztandary na każdym dachu i słupie”.
Zubożali, pozbawieni perspektyw ludzie „stanowią pierwszą linię obrony” chińskiego państwa, a Pekin wykorzystuje ich także do „propagandowego prężenia muskułów”.