Chiński hotelarz z Rebgongu (chiń. Tongren) w prefekturze Malho (chiń. Huangnan) prowincji Qinghai wywołał lawinę protestów, zakazując pracownikom rozmawiania po tybetańsku i wyznaczając za to karę w wysokości 500 yuanów (ponad 300 PLN).
Ogłoszony 7 stycznia zakaz rozpętał taką burzę w mediach społecznościowych, że władze lokalne poleciły czasowo zamknąć hotel. Jego właściciel natychmiast wystosował publiczne oświadczenie, przepraszając Tybetańczyków za „naruszenie gwarantowanych prawem przywilejów kulturowych”.
W 2012 roku w Rebgongu doszło do uczniowskich protestów w obronie języka tybetańskiego, których organizatorzy trafili do więzień. Trzy lata później władze lokalne wciągnęły „nielegalne działania w imię ochrony ojczystego języka” na listę separatystycznych spisków.