Kjabczen Dedrol: Czekając z nadzieją
Nie przyszłaś, czekam tak długo,
że nogi wrosły mi w ziemię.
Nie przyszłaś, czekam tak długo,
że nogi wrosły mi w ziemię.
moja poezja jest stygnącym knotem maślanej lampki
jądrem cząstki elementarnej
wibrującą struną gitary
Nie przejdę przez most
Bo pilnują go żołnierze
Nie ukłonię się żołnierzom
Bo trzymają karabiny
Zbudowałem dom i wierzyłem, że w końcu będę mógł się skupić na myśleniu,
ale wtedy jak spod ziemi wyrosła czarna mucha
i zaczęła migać mi przed oczami.
Zapłaciwszy za tę przestrzeń ciężko zarobionymi pieniędzmi,
uznałem, że należy do mnie, a nie muchy.
Próbowałem ją przegnać,
lecz ona bawiła się ze mną w kotka i myszkę,
pojawiała się i znikała niczym amerykański śmigłowiec UH-60,
aż wreszcie poplątała mi myśli.
Każdy początek semestru jest tak zabiegany, że nie ma jak przyzwoicie zjeść ani odpocząć. A ja jestem z tych, którzy nie przepadają za pracą, lubią za to porządnie się najeść. Ledwie zacząłem chodzić, od rana wiedziałem, co będzie na obiad. Okolica, w której dorastałem, słynęła ze zmiennej pogody, więc najbezpieczniej było siedzieć w domu.
Stado owiec i wichura
są tańcem czerni i bieli,
kwiat i dłoń to
miłość i czas
Kimkolwiek jest stwórca, zawiesił mnie w przestrzeni.
Wciągany w płuca dym z cudzego papierosa
W chwili wydechu okazuje się bezbarwny
Jak dyskusja obcych ludzi.
Pewnej nocy
Niezliczone bary rozbłysły światłem tysięcy ołtarzowych lampek
Młodość wszystkich poetów stopiła się z kopcącym masłem
Zwierzę w klatce
Fantom ukrywający się za promieniami światła
Wielki niedźwiedź ciskający kamieniami w księżyc
Przyczajone w cieniu robaki i mrówki
Piosenkarka nazywała się Jangczen Pema i jeszcze gdy żyła, opowiadano o niej najróżniejsze historie. Mówiono, że zrobiła skrobankę w szpitalu i że ojcem dziecka był sekretarz władz miejskich, który na otarcie łez kupił jej mieszkanie, że tantryk jego rodziny, specjalista od czarnej magii, dmuchał jej w usta dla dosłodzenia i wzmocnienia głosu, że skradła innej śpiewaczce nie tylko narzeczonego, ale też talent, i takie tam.
Problem numer jeden to brak talentu i kwalifikacji pisarzy, zwłaszcza znajomości teorii literatury. Wielu mówi, że ją kocha, ale z reguły ma na myśli własną twórczość.
Moja poezja bywa rogatym bykiem
Który tratuje himalajskie łąki
Kryjąc i płodząc
Przeżuwa kwiaty namiętności
Mruczy na księżyc i bodzie ziemię