Mniszki z więzienia Drapczi: Jego Świątobliwość Ojciec Narodu
Uczcie się dla wolnego Tybetu
Błogosławieństwo Jego Świątobliwości
Przyniesie nam niepodległość
Uczcie się dla wolnego Tybetu
Błogosławieństwo Jego Świątobliwości
Przyniesie nam niepodległość
Choć Indie są ziemią świętą
Nie tam się urodził
W ciemności więziennego lochu
Znosząc ból, którego nie wyrażą żadne słowa
Wszechwiedzący Dalajlama
Źródło naszej wiary
Musiał opuścić tę krainę radości
Czerwony pałac na górskim szczycie
Jest siedzibą Wszechwiedzącego
Choć Wszechwiedzący przebywa w Indiach
Myślami jest zawsze w Tybecie
Kraino śniegu, kraino śniegu
Źródłem szczęścia jest wolność polityczna i religijna
Czerwoni Chińczycy oddzielili nas od Rdzennego Lamy
Buddowie dziesięciu kierunków
Widzą cierpienia Tybetańczyków
W czerwcu 1998 roku w Drapczi, Więzieniu nr 1 Tybetańskiego Regionu Autonomicznego (TRA), zmarło pięć maltretowanych od ponad miesiąca mniszek. Miały one popełnić samobójstwo w magazynie bloku mieszkalnego, wieszając się lub dusząc. Wszystkie były bliskimi przyjaciółkami, miały po dwadzieścia parę lat i odbywały wyroki za udział w pokojowych protestach. Do wyjścia na wolność nie pozostało im wiele – gdyby przeżyły, ostatnia opuściłaby mury więzienia w lutym 2000 roku.
Urodziłam się w Lhasie, w Tybecie w 1977 roku. Moja rodzina była biedna, lecz łączyła nas silna więź. Uwielbiałam bawić się i być z moimi dwiema starszymi siostrami oraz czterema braćmi. Przy kolacji ojciec opowiadał nam mnóstwo historii o Tybecie i Tybetańczykach. Chiny okupowały nasz kraj od 1949 roku, a moja rodzina naprawdę cierpiała pod ich rządami.