Z pozoru wydawać się może, iż problem Tybetu ma charakter historyczny i bierze się z faktu, że w 1959 roku uciekł do Indii Dalajlama oraz ponad sto tysięcy Tybetańczyków. Niemniej jednak prawdziwy problem tkwi w kraju, a nie poza jego granicami. Gdyby wywoływali go tylko uchodźcy, nie stanowiłby dla Chin zagrożenia. Społeczność międzynarodowa często mówi władzom chińskim, że jeśli szybko nie uporają się z tą kwestią, tybetańska diaspora sięgnie w końcu po przemoc. Dla Pekinu, który posiada najliczniejszą armię na świecie, nie jest to jednak żadne niebezpieczeństwo.
CZYTAJ DALEJLodi Gjari jest jedną z najważniejszych postaci tybetańskiej diaspory. Jako „specjalny wysłannik” Dalajlamy odpowiada za dwie kluczowe kwestie: stosunki ze Stanami Zjednoczonymi i kontakty z Chinami. Te pierwsze – w gruncie rzeczy najważniejsze paliwo Tybetu na wychodźstwie – są właściwie jego wyłączną domeną. Mieszkając tam od kilkudziesięciu lat, Lodi Gjari nawiązał kontakty z niezliczonymi przedstawicielami amerykańskiej elity od Białego Domu i Kongresu po celebrytów. Ze wszystkimi doskonale się dogaduje. Pod tym względem jest z pewnością niezastąpiony. Nikt tego nie kwestionuje.
CZYTAJ DALEJW celu dalszego konsolidowania rezultatów korekty nauczania w głównych świątyniach zgodnie ze zmienionymi „Zasadami zarządzania kwestiami religijnymi” oraz „Metodami kierowania działalnością religijną w Tybetańskiej Prefekturze Autonomicznej Kardze”, w 2018 roku klasztor Larung nie będzie obchodził święta Deczen Szedrub. Pisma recytować mogą wyłącznie mnisi-rezydenci, nie wolno dopuszczać mnichów ani przedstawicieli mas wyznawców spoza klasztoru i instytutu. Komitety partii oraz władze administracyjne miasta i okolic muszą wykonać dobrą ideologiczną robotę i zniechęcić postronnych mnichów oraz masy wyznawców do odwiedzenia klasztoru Larung.
CZYTAJ DALEJW 1991 roku opisałem w powieści „Żółte zagrożenie” upadek Chin i wywołaną przez to migrację milionów Chińczyków, która zdestabilizowała świat, powodując rozmaite konflikty. Ponad dwadzieścia lat później książka wciąż się sprzedaje. Choć może się to wydawać zaskakujące, w gruncie rzeczy nie dziwi. Póki przyszłość Chin jest niepewna, póty nie da się wykluczyć ich ruiny, co zapewne napędza mi czytelników.
CZYTAJ DALEJJeśli jesteś pisarzem i zamarzy ci się powieść o życiu we współczesnych Chinach, powinieneś omijać szerokim łukiem trzy okresy: wielki głód (1959-62), rewolucję kulturalną (1966-76) i incydent z Tiananmen (1989), ponieważ nikt tego potem nie opublikuje. Jako redaktor lub dziennikarz musisz wiedzieć, o czym wolno informować, o czym powiedzieć można, ale trzeba zrobić to ostrożnie, a czego puścić w żadnym razie nie należy, bo inaczej zdejmą cię albo nawet wyleją na zbity pysk.
CZYTAJ DALEJBardzo trudno zdobyć dokumenty i niezależne, wiarygodne potwierdzenie danych, dotyczących pacyfikowania oporu przeciwko chińskiej okupacji oraz zaprowadzania maoistowskiej „demokratycznej reformy” w Tybecie w latach 1956-62. Liczby, które znalazłam w oficjalnych publikacjach, z pewnością nie są pełne, dają jednak wyobrażenie o skali zaangażowania Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (AL-W) i bezwzględności wojny z niemal bezbronną ludnością.
CZYTAJ DALEJDziecko: Mamo, mamo, dlaczego te młode ciocie i wujkowie nic nie jedzą?
Matka: Bo chcą dostać piękny prezent.
Dziecko: Jaki prezent?
Matka: Wolność.
CZYTAJ DALEJPrzed obozem pracy Masanjia był tu cmentarz.
Kiedy groby zrównano z ziemią,
Zbudowano na nich łagier,
Bo ziemia nic nie kosztowała.
CZYTAJ DALEJTybet znalazł się w błędnym kole – żaden Chińczyk ani Tybetańczyk w ChRL nie chce, żeby jego nazwisko pojawiło się w mediach w kontekście jakichkolwiek wyzwań związanych z Tybetem, ponieważ wie, że każda taka historia, nawet dotycząca środowiska naturalnego, zostanie upolityczniona. Słychać więc głównie (w zachodnich środkach masowego przekazu) „działaczy praw człowieka”, cudzoziemców i diasporę, co dolewa tylko oliwy do tego ognia i czyni bardziej niebezpiecznym zabieranie głosu w Chinach.
CZYTAJ DALEJChińczyk pyta Amerykanina: „Ilu macie dziennikarzy i ile piszą codziennie artykułów?”.
Amerykanin odpowiada: „Dziesięć tysięcy dziennikarzy. Dzień w dzień piszą sto tysięcy artykułów, w których przedstawiają różne punkty widzenia. A wy?”.
CZYTAJ DALEJJakie uczucie dominuje dziś w Chinach? Sądzę, że wielu powie: rozczarowanie, zawód biorący się z mizernego podnoszenia jakości życia w porównaniu z zawrotnym wzrostem gospodarczym. Oraz z kontrastu między stopniem awansu społecznego jednostek a rosnącym znaczeniem „wielkiego i potężnego kraju”.
CZYTAJ DALEJW 2014 roku w ciągu miesiąca zamazano moje nazwisko na dwóch wystawach, na których pokazywałem swoje prace. W Pekinie zrobili to aparatczycy, w Szanghaju sami organizatorzy. Mogę sobie wyobrazić, że są ludzie, których by to nie obeszło, ale jako artysta widzę w tych tabliczkach miarę wypracowanej przez siebie wartości – kreskę, wskazującą poziom wody w rzece. Ktoś inny wzruszyłby ramionami, ale ja nie mogę, choć oczywiście nie łudzę się, że moja postawa wypłynie jakoś na otoczenie.
CZYTAJ DALEJPrzed kilkoma dniami uciąłem sobie pogawędkę z tybetańskim przyjacielem pochodzącym z koczowniczego regionu. Powiedział mi, że pasterze mają teraz więcej pieniędzy, ale bardziej chorują. Zeszłego lata, jak zauważył, chorowało niewiele osób, teraz – prawie tyle, co w zimie.
CZYTAJ DALEJmówisz mówisz mówisz
mówisz prawdę
mówisz dzień i noc
do upadłego
mówisz i mówisz
zostałeś zamknięty
ale twój głos wyrywa się za mury
Nienawiść nie wytrzymuje próby rozumu i sumienia. Cień wrogości zatruje ducha narodu, podłoży ogień pod stos bolesnych moralnych wątpliwości, zdepcze powiew tolerancji i wolności. Dlatego właśnie, śledząc rozwój kraju i zmiany społeczne, marzę o ostudzeniu najczystszą miłością wrogości i nienawiści reżimu.
CZYTAJ DALEJNagle gdzieś z tyłu ryknęła Międzynarodówka. Obejrzałem się i zobaczyłem zawracający powoli stary, miejski autobus, który przerobiono na ruchomy punkt informacyjny. Na widok kolebiącego się głośnika w jednej chwili zrozumiałem, co zamierzają uczynić: roztrzaskać się o czołg, zabierając z sobą jak najwięcej wrogów! Popędziłem, próbując chwycić klamkę drzwi, które zatrzasnęły się hukiem. Ktoś z szoferki krzyknął tylko: „żegnajcie towarzysze”.
CZYTAJ DALEJksiężycowa noc przemierza las
śnię o ukochanej
śpiącej pod milczącą ziemią
w oddali słychać strzał
Niektórzy chińscy znajomi, zwłaszcza młodzi, krytykują mnie za zadawanie się z Dalajlamą. Nazywają go separatystą, który próbuje oderwać Tybet od Chin. Trudno mi ich winić, ponieważ sam to kiedyś mówiłem, a skutki prania mózgu zaczęły ustępować dopiero dzięki osobistym kontaktom z Tybetańczykami i ich przywódcą.
CZYTAJ DALEJArtykuł 5: Struktury rządu ludowego wszystkich szczebli będą aktywnie kierować organizacjami religijnymi, ośrodkami działalności religijnej i zawodowym personelem religijnym w celu zagwarantowania miłości kraju i miłości religii, ochrony kraju i interesów ludu, jedności w marszu naprzód oraz wzajemnego dostosowania religii i socjalizmu.
CZYTAJ DALEJ