My, buddyści, uważamy, że świat jest współzależny, dlatego też często mówię o odpowiedzialności powszechnej. Wybuch strasznej epidemii koronawirusa pokazuje, że to, co przytrafia się jednemu człowiekowi, szybko może dać się we znaki wszystkim. Jednocześnie przypomina jednak, że współczucie oraz konstruktywne działanie – praca w szpitalu, ale i choćby zachowanie społecznego dystansu – mają moc służenia ogółowi.
CZYTAJ DALEJCzterej spośród wspomnianej trzynastki to, cytując narratora, „ocaleni”. Pokazano nawet sceny ze szpitala. Zagraniczny dziennikarz powiedział mi, że go zemdliło, kiedy usłyszał, jak pytają tych ludzi, czy podpalą się jeszcze raz. Uznał, że to obrzydliwe. Co ciekawe, nie wiedział, że niektórym z mężczyzn zmuszanych do udzielenia odpowiedzi na to pytanie, amputowano wcześniej wszystkie kończyny. Nie miał też pojęcia, że żaden z nich nie przebywał w szpitalu w rodzinnych stronach. I że tak naprawdę nikt nie wie, gdzie ich trzymają.
CZYTAJ DALEJWybacz deszczowi, który się zapomina
I psuje schadzki kochanków,
Daje bowiem życie polom i łąkom.
CZYTAJ DALEJMówicie, że nie wolno nam modlić się do Jego Świątobliwości, prawda jest jednak taka, że nie ma Tybetańczyka, który nie darzyłby wiarą Dalajlamy i Panczenlamy. Jeśli uda się wam takiego znaleźć, z pewnością okaże się jednym z was, ślepym wyznawcą KPCh. Jest taki jeden, policjant, rządzi biurem. Służalczy pies wykonujący komendy partii. Nie ma najmniejszego pojęcia o tybetańskiej religii, nie wie zupełnie nic o ojczystej kulturze i języku. Ale nawet on powtarza jak najęty, że wszyscy jesteśmy Tybetańczykami. Swoją drogą, muszę go kiedyś zapytać, co właściwie ma na myśli.
CZYTAJ DALEJOpisujemy rzeczywistość Tybetu spalonymi ciałami, które wołają o wolność. Wyższe Istoty, proszę skierujcie oczy na Tybet. Matko Ziemio, obdarz go współczuciem.
CZYTAJ DALEJBez względu na to, w jak trudnym znajdujemy się położeniu, powinniśmy szukać rozwiązań z determinacją i odwagą, zdając się na naukę i ludzką pomysłowość. To naturalne, że zagrożenie dla zdrowia i dostatku budzi w nas strach i niepokój. W takich sytuacjach zawsze pomaga mi stara, mądra rada: o ile można jakoś zaradzić, należy to zrobić i nie warto się martwić, a jeśli nie da się nic uczynić, niepokój też w niczym nie pomoże.
CZYTAJ DALEJW naszym Tybecie podczas epidemii warto dać spokój zbiorowym modłom, ceremoniom religijnym, lokalnym uroczystościom i świętom. Taka inicjatywa powinna wyjść od miejscowych lamów, tulku i przywódców. Byłoby dobrze, gdyby hierarchowie mówili ludziom o zagrożeniu i działaniach prewencyjnych, posługując się językiem nauki.
CZYTAJ DALEJNazywam się Thinle Norbu, mam trzydzieści jeden lat. Urodziłem się na wsi w okręgu Dingri. Jestem, czy może byłem, chłopem. Ukończyłem sześć klas szkoły podstawowej, potem musiałem wrócić do domu, żeby zająć się ziemią i zwierzętami. W dwa tysiące czwartym zacząłem dorabiać jako tragarz, pomagając cudzoziemcom, którzy przyjeżdżają do Tybetu, żeby wejść na Mount Everest. […]
CZYTAJ DALEJKiedy 17 lipca podpalił się osiemnastoletni mnich Lobsang Lozin, pewien chiński dziennikarz napisał na swoim blogu: „Chaos wkradł się już nawet w liczenie tych protestów. Rzetelny Phayul.com mówi o czterdziestu pięciu, a Oser o czterdziestu sześciu samospaleniach w Tybecie. Tu będziemy trzymać się jej kalkulacji, ponieważ skrupulatnie odnotowuje informacje o każdym przypadku”. Słowo wyjaśnienia: „skrupulatnie” […]
CZYTAJ DALEJOby wszelkie cierpienia związane ze śmiertelnymi chorobami,
Które w jednej chwili rozdzielają ciało i umysł
Niczym rzeźnik prowadzący zwierzę na ubój,
Nie miały przystępu do żadnego zakątka tego świata.
CZYTAJ DALEJW pół kroku
zmieniłem się nagle w chochoła
bez krwi, bez serca,
bez systemu nerwowego.
CZYTAJ DALEJ10 marca kazano mi iść do Lhasy, żeby załatwić coś dla klasztoru. Było nas dziesięciu i wyszliśmy o świcie. Na wysokości Norbulingki, letniej rezydencji dalajlamów, zobaczyliśmy pędzącego na rowerze mężczyznę, z którego ust buchały kłęby pary. Nosił szaty urzędnika niskiego szczebla. Ostro hamując, krzyknął, że kazano mu wezwać wszystkich mnichów do Norbulingki. Powiedział, że mieszkańcy Lhasy otoczyli pałac, by chronić Dalajlamę. Najwyraźniej Chińczycy „zaprosili” go do nowych koszar, a on „przyjął” zaproszenie. Jego głos drżał, gdy mówił, że czerwoni chcą uprowadzić Jego Świątobliwość do Chin.
CZYTAJ DALEJPatrzę z wyżyn mojego okna
w lewo, w prawo i widzę jak na dłoni,
że nie jestem tu jedyną więźniarką.
CZYTAJ DALEJwybacz za lata przychodzenia i odchodzenia
bez pokłonienia ci się nisko
ani pożegnania
CZYTAJ DALEJW większości państw na szczęście nie toczą się wojny, jesteśmy jednak bardzo podzieleni. Nader często wypowiadamy się z pogardą, filozoficzne spory zmieniają się w walkę, a osoby o najzwyczajniej odmiennych poglądach postrzega się jako „wrogów”. Internet, który miał być platformą jedności, zmienił się w arenę anonimowych ataków.
CZYTAJ DALEJKażdy wijący się płomień
rozwiera własną próżnię,
straszną dziurę
w karcie historii.
Gdy wpatrywałem się w nią z oddali
Piękna Rigzin Łangmo posłała mi spojrzenie
Błysk jej cudownych oczu
Mówi wszystko o naszej karmicznej więzi
CZYTAJ DALEJśnieżny lew odszedł w dal
młode gubią drogę
z oceanu cierpienia
wysłuchaj błagania panie dobroci
Umiłowane dziecko –
od tej chwili noś maskę
i myj ręce
CZYTAJ DALEJNie ma wojen
I nie ma chorób
Nie ma zła
I nie ma prześladowań
Płonął i szedł, wznosząc hasła. Wołał o niepodległość Tybetu, uwolnienie Panczenlamy, powrót Jego Świątobliwości Dalajlamy, wciąż lejąc sobie na głowę benzynę. Na wysokości klasztornego lazaretu potknął się i upadł, ale znów wstał, złożył ręce i wycharczał słowa modlitwy do Jego Świątobliwości.
CZYTAJ DALEJ