Patrzę z wyżyn mojego okna
w lewo, w prawo i widzę jak na dłoni,
że nie jestem tu jedyną więźniarką.
CZYTAJ DALEJwybacz za lata przychodzenia i odchodzenia
bez pokłonienia ci się nisko
ani pożegnania
CZYTAJ DALEJW większości państw na szczęście nie toczą się wojny, jesteśmy jednak bardzo podzieleni. Nader często wypowiadamy się z pogardą, filozoficzne spory zmieniają się w walkę, a osoby o najzwyczajniej odmiennych poglądach postrzega się jako „wrogów”. Internet, który miał być platformą jedności, zmienił się w arenę anonimowych ataków.
CZYTAJ DALEJKażdy wijący się płomień
rozwiera własną próżnię,
straszną dziurę
w karcie historii.
Gdy wpatrywałem się w nią z oddali
Piękna Rigzin Łangmo posłała mi spojrzenie
Błysk jej cudownych oczu
Mówi wszystko o naszej karmicznej więzi
CZYTAJ DALEJśnieżny lew odszedł w dal
młode gubią drogę
z oceanu cierpienia
wysłuchaj błagania panie dobroci
Umiłowane dziecko –
od tej chwili noś maskę
i myj ręce
CZYTAJ DALEJNie ma wojen
I nie ma chorób
Nie ma zła
I nie ma prześladowań
Płonął i szedł, wznosząc hasła. Wołał o niepodległość Tybetu, uwolnienie Panczenlamy, powrót Jego Świątobliwości Dalajlamy, wciąż lejąc sobie na głowę benzynę. Na wysokości klasztornego lazaretu potknął się i upadł, ale znów wstał, złożył ręce i wycharczał słowa modlitwy do Jego Świątobliwości.
CZYTAJ DALEJBiała kapusto,
Cycata babo w zielonej spódnicy
Rusz się, czeka cię nóż miłości
CZYTAJ DALEJZa Hitlera i Mao panowała groza, ale i była jakaś furtka, o czym świadczy choćby odejście od systemu monopartyjnego przez Jianga Jingguo czy pieriestrojka Gorbaczowa. Walka o władzę stwarzała przestrzeń do podzielenia grupy rządzącej, co mogło skończyć się faszystowskim przewrotem, ale też – wymuszając szukanie poparcia mas – demokracją. Mechanizacja wyjmuje ster z rąk przywódców, redukując ich do roli rzeczników panującej korporacji.
CZYTAJ DALEJMao Zedong nadawał kierunek, zmieniał zasady, a nawet niszczył aparat władzy, by potem zbudować go od nowa. Po jego śmierci grupa aparatczyków, dla których rewolucja kulturalna była pasmem nieszczęść, uznała, że coś takiego nie może się powtórzyć. Deng Xiaoping postawił na „budowanie partii” i „demokrację wewnętrzną”, aby raz na zawsze uniemożliwić pojawienie się drugiego Mao.
CZYTAJ DALEJKwestia odrodzenia Jego Świątobliwości Dalajlamy ma konsekwencje dla spokoju i stabilności nie tylko w Tybecie, ale i wszystkich krajach, w których praktykuje się buddyzm tybetański, miedzy innymi w sąsiednich Indiach, Chinach, Nepalu, Bhutanie, a także w Mongolii i gdzie indziej. Miliony osób na całym świecie darzą go wiarą, oddaniem i miłością, pokładają w nim zaufanie i nadzieję. Idzie więc o to, by rozpoznanie jego inkarnacji nie służyło politycznym interesom tej czy innej strony, państwa, organizacji albo osoby, tylko – zgodnie z prawdziwą Dharmą – buddyzmowi jako takiemu oraz wszystkim istotom.
CZYTAJ DALEJNiechęć do zmiany przynosi ból
Strach przed zmianą rodzi niepokój
Życie zmianą daje radość
CZYTAJ DALEJBądź hojny dla biednych,
wyrozumiały dla nikczemnych,
troskliwy dla potrzebujących
i pobłażliwy dla głupich.
Jednym z największych wyzwań w medytacji bywa nuda. To po prostu nie jest rozrywka, do jakiej przywykliśmy. Nasz umysł przypomina dziecko, potrzebuje ciągłych podniet i bodźców. Malec może skupić się na chwilę, ale zaraz biegnie do czegoś innego.
CZYTAJ DALEJKumbumie
Stoisz, gdzie stałeś
Tylko nigdzie nie widać śladów Congkhapy
CZYTAJ DALEJRóżnisz się jednak od reszty.
Nie umiesz kraść,
zabijać, gwałcić, brać łapówek
i odurzasz się poezją.
Pojąwszy „demokrację biurokracji”, natychmiast zrozumiemy, dlaczego nie zmienia się polityka Chin wobec Tybetu. „Problemem” tym zajmuje się ponad dziesięć departamentów szczebla prowincji i centralnego, plus zatrzęsienie struktur odpowiadających za zwalczanie „separatyzmu”. Ci, którzy mają pojęcie o Chinach, wiedzą doskonale, że rząd w Pekinie często bywa bezradny, gdy politykę centrum sabotuje jedna komórka w siedzibie władz prowincji albo ministerstwa krajowego. To teraz wyobraźcie sobie, co musi się dziać, kiedy szeregi zwiera ich tuzin.
CZYTAJ DALEJIlekroć myślę o przemyśle zbrojeniowym i cierpieniach, do jakich się przyczynia, przypomina mi się wizyta w hitlerowskim obozie zagłady w Oświęcimiu. Kiedy tak stałem i patrzyłem na piece, w których spalono – często żywcem – tysiące istot ludzkich, ludzi dokładnie takich samych jak ja, ludzi, których parzy mały płomyk zapałki, najmocniej wstrząsnęła mną myśl, że te urządzenia zrobili utalentowani fachowcy. Niemal widziałem inżynierów (inteligentnych ludzi) przed deskami kreślarskimi, szkicujących plany palenisk, wyliczających wysokość i szerokość kominów. Myślałem też o robotnikach, którzy plany te realizowali. Bez wątpienia, jak to dobrzy rzemieślnicy, byli dumni ze swojej pracy. I uprzytomniłem sobie, że praca współczesnych konstruktorów i producentów broni wygląda tak samo. Oni też wymyślają urządzenia, służące zagładzie tysięcy, jeśli nie milionów, bliźnich. Czy to nie wstrząsające?
CZYTAJ DALEJ