Kategoria: Z perspektywy Tybetańczyków

Karmapa Ogjen Trinle Dordże: Melodyjny hołd Twemu osiemdziesięcioleciu

Pochodnio prawdziwego wybawienia, rozświetlająca ścieżkę prawdy,

Tyś siłą życiową nauk i przewodnikiem tej krainy śniegu.

Czenreziku, który żyjesz pośród nas od osiemdziesięciu lat,

Całym sercem zdrowia Ci życzę i długowieczności.

CZYTAJ DALEJ

Pierwsi królowie Tybetu – tradycyjne podanie buddyjskie

Krainą Śniegu władało kolejno siedmiu Tri z Nieba, dwóch Tengów z Góry, sześciu Leg z Pomiędzy, ośmiu De z Ziemi oraz trzech Cen z Dołu. Poczynając od króla Niatri Cenpo do Lhatotori Nienszala – emanacji Najwyższego Samantabhadry, który jako pierwszy przyniósł Tybetowi słowa Buddy – było ich przeto trzydziestu siedmiu.

CZYTAJ DALEJ

Oser: Mongołowie i Hanowie to jedna rodzina

Czarny samochód bez tablic obudził moją czujność. Mongolia Wewnętrzna ma swój „problem etniczny”, jednak jako obcy i zwykli turyści nie powinniśmy zasługiwać na policyjny ogon (choć taki byłby dziecinną igraszką w porównaniu z tym, co zwykle fundują nam w Tybecie).

CZYTAJ DALEJ

O pochodzeniu Tybetańczyków – tradycyjne podanie buddyjskie

Na początku była mroczna pustka, z której wiatr wyczarował ocean, a następnie wielką górę. Tak narodził się wszechświat. Po uformowaniu się mórz, lądów i gór, w Cethangu, położonym na południe od miejsca, gdzie dziś jest Lhasa, pojawił się pierwszy człowiek.

CZYTAJ DALEJ

Rongło Gendun Lhundrub: Szczególne uczucie

jestem kimś
mnichem, co pisze tylko wiersze

CZYTAJ DALEJ

Ngałang Sangdrol: Cena oporu

Urodziłam się w Lhasie, w Tybecie w 1977 roku. Moja rodzina była biedna, lecz łączyła nas silna więź. Uwielbiałam bawić się i być z moimi dwiema starszymi siostrami oraz czterema braćmi. Przy kolacji ojciec opowiadał nam mnóstwo historii o Tybecie i Tybetańczykach. Chiny okupowały nasz kraj od 1949 roku, a moja rodzina naprawdę cierpiała pod ich rządami.

CZYTAJ DALEJ

Oser: Szczęściarze

„Kapitalne”, „olśniewające”, „niedogmatyczne”, „sekularyzacyjne”: ślubny album tybetańskiej pary przetoczył się właśnie przez chiński internet, strącając lawinę przymiotników. Z takim łoskotem, że nad sprawą pochyliła się nawet reżimowa agencja Xinhua, która w oświadczającym się na klęczkach panu młodym i jego płaczącej ze szczęścia wybrance dostrzegła symbol nowego Tybetu i pokoleniowej cezury lat osiemdziesiątych. Słowem „Zeitgeist”.

CZYTAJ DALEJ

Sangje Co: List pożegnalny

Niech żyje Jego Świątobliwość Dalajlama!

Gdzie jest Panczen Rinpocze?

Wolność dla Tybetańczyków!

CZYTAJ DALEJ

Gurgon Kjab: Dawni kronikarze o współczesnym Tybecie

Nie uczą się żadnego rzemiosła ani zawodu, które pozwoliłyby im zarobić na życie. Zamiast tego zbierają maczużniki, które zimą gąsienicą będąc, latem zmieniają się w grzyby. Są one tak drogie, że pozwalają pracować w roku całym ledwie miesiąc.

CZYTAJ DALEJ

Oser: Czarne auto bez tablic

Czwartego dnia wycieczki do Mongolii Wewnętrznej gdzieś między przygranicznymi miastami Erenhot i Mandula zauważyłam jadącą za nami czarną limuzynę bez tablic rejestracyjnych, która grzecznie zwolniła, kiedy zdjęliśmy nogę z gazu. W dżipie było nas troje. Mój mąż Wang Lixiong i malarz Wang Wo zmieniali się za kierownicą.

CZYTAJ DALEJ

Ama Adhi: Po śnieżycy

Urodziłam się w Njarongu, w Khamie, w 1934 roku. Mój ojciec nadał mi imię Adhi. Nasza rodzina nosiła miano Tape. Ojciec, Dordże Rabten, jak zdarzało się w Tybecie, był żonaty z dwiema kobietami. Starsza żona nazywała się Boczuma; ja byłam córką młodszej – Sonam Dolmy.

CZYTAJ DALEJ

Sonam Rinczen: Trzy dzielnice

W ukochanym U-Cangu

Gdzie ośnieżone góry Tybetu spowija współczucie

Niebiański Budda Jiszin Norbu

Któremu Tybetańczycy zanoszą swe radości i smutki

CZYTAJ DALEJ

Szokdziang: Nacjonalizm

Nacjonalizm Tybetańczyków narasta od lat. Młodzi i starzy, mówią o nim dosłownie wszyscy. Osiągnęliśmy apogeum, a jednak nikt nie pyta o dobre i złe strony tego zjawiska, co z pewnością nie jest normalne. Chętnie za to sięgamy po przykłady, najlepiej tybetańskiego imperium. I choć większość w ogóle nie zdaje sobie z tego sprawy, powiewając dumnie tym sztandarem, przy okazji depczemy własną indywidualność.

CZYTAJ DALEJ

Czojing Kalden: To karma

To karma, że komuniści zdeptali
kamienne filary ośnieżonych gór,
to karma, że tracą grunt pod nogami
w dobie informacji i technologii.

CZYTAJ DALEJ

Oser: Ludowe dziadostwo

Latem w Lhasie lubi popadać – za dnia umiarkowanie i solidnie nocą. Choć rzeczywistość nie dorasta do „złotych promieni i ścielących się lotosów” ze starego porzekadła, powietrze wciąż jest kryształowe, a rośliny rosną jak szalone.

CZYTAJ DALEJ

Lolo: Podnieście tybetańską flagę, dzieci Krainy Śniegu

W imię niepodległości Tybetu

Nasi Królowie dawali odpór czerwonym Chińczykom

Wierni prawdziwemu znaczeniu drogi środka

Podnieście tybetańską flagę, dzieci Krainy Śniegu

CZYTAJ DALEJ

Oser: Mieszane małżeństwa neokolonialnym lekarstwem na separatyzm

„Mieszane małżeństwa są potężną bronią w walce z separatyzmem w Tybecie (…) powinniśmy aktywnie je wspierać (…) prowadząc politykę preferencyjną”, opowiadał Chen Quanguo, gensek w Tybetańskim Regionie Autonomicznym, na sympozjum poświęconym temu właśnie zagadnieniu. Doniesienia rządowych mediów wywołały w internecie burzę pod hasłem „stadła mieszane przeciwko separatyzmowi”.

CZYTAJ DALEJ

Bhuczung D. Sonam: Kwiatki w gruzach

Jeszcze jestem mały
Chciałem się tylko pobawić
W chowanego
Potem wrócić do mamy
Przymierzyć czekające na mnie nowe buty

CZYTAJ DALEJ

Oser: Dokument nr 33

W sieci krąży film, pokłosie majowej eksplozji w Urumczi. Nagrał go Ujgur, który leciał w interesach do Szanghaju. Na lotnisku kazali mu zdjąć buty. Kiedy zapytał, dlaczego tylko on ma to zrobić, usłyszał: „Bo jesteście z Xinjiangu”. Wtedy natychmiast wyjął telefon i zaczął nagrywać dyskusję z funkcjonariuszami, którym wykrzyczał: „Dzisiejszy wybuch jest rezultatem takiej dyskryminacji”.

CZYTAJ DALEJ

Szoklung: Stara thangka

W starym, czarnym namiocie
mieszka wiekowa, poczerniała thangka,
kupiona na lhaskim
Barkhorze,
kiedy tybetańskim powietrzem
oddychali jeszcze Gjalła i Panczen.

CZYTAJ DALEJ

Therang: Szokdziang – o szczególnym przyjacielu w szczególnym dniu

Przyszli po mnie dokładnie pięć lat temu, rano, znienacka. Wzięli też mojego przyjaciela, którego dziś wspominam. Zarzucili nam na głowy czarne worki, skuli ręce i powieźli do więzienia, gdzie dostaliśmy po maleńkiej, wąskiej celi.

CZYTAJ DALEJ

RACHUNEK BANKOWY

program „Niewidzialne kajdany” 73213000042001026966560001
subkonto Kliniki Stomatologicznej Bencien
46213000042001026966560002

PRZEKIERUJ 1,5% PODATKU