Tenga Rinpocze
Pewnej nocy w Bencien Phuncog Lingu, w Belgii śniło mi się, że wszedłem do pełnego ludzi, pięknego, okazałego domu. Zapytawszy, kto tu mieszka, usłyszałem: Karmapa. Uwznioślony i przepełniony radością, podążyłem dalej i ujrzałem Ogjena Trinle Dordże na wysokim złotym tronie. Choć w swej dobroci i trosce udzielił mi wielu rad, obudziwszy się, nie miałem ich w pamięci. Na wspomnienie Lamy wylałem morze łez. Wołałem go całym sercem, a potem skreśliłem te słowa:
Niedościgły Lamo, usłysz mnie.
Błogosław mi i każdej istocie,
Aby nasze umysły zwróciły się ku Dharmie.
Życie mija lotem błyskawicy
I nie wiadomo, kiedy zgaśnie,
Zatem czas na praktykę jest teraz.
Postać, ciało mego Lamy
Czyste i wyraźne niczym tęcza,
Jest widoczne, choć puste; puste, lecz widzialne.
Nierozdzielnie widoczna i pusta postać Lamy
Ukazuje się niczym obraz w zwierciadle
Na lotosie i tarczy księżyca nade mną.
Nie spuszczając z niej umysłu,
Proszę, oczyść splamienia ciała,
Udziel siddhi niedościgłej formy
I daj nam postać, Nirmanakaję.
Ten hymn tęsknoty, wołanie Lamy,
Niechaj płynie nieprzerwanie jak rzeka.
Raz w bezgłośnej recytacji,
By każdą myśl rozpuścić w sercu przestrzeni.
Raz w wadżra powtarzaniu,
By sięgnąć esencji życia i starania.
Raz w recytacji mądrości,
By swobodnie spocząć w naturze poznania,
Raz w deklamacji promieniowania i chłonięcia,
By wypełnić – własne i cudze – dwa cele.
Mocą błogosławieństwa recytacji,
Proszę, oczyść splamienia dźwięku,
Udziel siddhi niedościgłej mowy
I daj nam głos, Sambhogakaję.
Umysł Lamy, bezczasowa baczność,
I naturalny stan naszego umysłu
Mogą zlać się niepodzielnie, jak woda z wodą,
Spocząwszy w nietkniętej pierwotnej świadomości.
Każda myśl w samsarze i nirwanie –
Pod ciągłą strażą bacznej obecności
Wolnej od oceny, chwytania i odpychania –
Bierze się z ciebie i na powrót w tobie gaśnie
Jak fale na tafli oceanu.
Praktykujecie guru jogę,
Odbierając cztery abhiszeki i łącząc umysły.
Mocą jej błogosławieństwa,
Proszę, oczyść zaciemnienia umysłu,
Udziel niedościgłych siddhi
I daj nam go ujrzeć jako Dharmakaję.
Sięgając niestrudzenie po remedium aspiracji i zastosowania,
Doprowadźcie do niezakłóconego szczęścia
Wszystkie istoty, nieprzebrane jak niebo dawne matki,
Dręczone bez ustanku trzema rodzajami cierpienia.
Pośród szczególnych nauk króla Suwarnadwipy
Dawanie ulgi i odbieranie bólu, praktyka tonglen,
Ta esencja ćwiczenia umysłu,
Zawsze była dla mnie na pierwszym miejscu.
Najcenniejszy Lamo Buddo,
W tym i następnych żywotach oraz pomiędzy nimi,
Aż po ostateczne Przebudzenie
Obdarzaj mnie miłością, która nie zna żadnych granic.
Napisał, modląc się żarliwie, ten, którego nazywają Tengą Tulku.
Tenga Rinpocze (1932–2012), inkarnowany lama z klasztoru Bencien, który odtworzył na wychodźstwie w Katmandu, słynął z biegłości w tantrycznych rytuałach i przez wiele lat był „wadżra mistrzem” w siedzibie Szesnastego Karmapy. W 1994 roku zgodził się na utworzenie filii Bencienu w Polsce.