Khenpo Munsel
W więzieniu, w Silingu (nazywanym półżartem „obozem lamów”, bo Chińczycy trzymali tam wielu mistrzów wszystkich szkół buddyzmu tybetańskiego) poprosiłem Khenpo Munsela o nauki maha ati, „wielkiej doskonałości”. Mimo że przyłapanym na „hołdowaniu reakcyjnym przeżytkom” groziły okrutne kary, ten natychmiast się zgodził – pod warunkiem, że dostanie „trochę złota”.
Nie rozumiałem i nie śmiałem zapytać, po co mu ono, ale z miejsca zacząłem szukać. Choć graniczyło to z cudem, udało mi się w końcu zdobyć stary zegarek ze złotymi częściami i przynieść go mistrzowi, który rozpromienił się i od razu przystąpił do udzielania pouczeń, wyrzucając mój dar za więzienny mur w trakcie ofiarowania mandali.
Wszyscy oniemieli, więc wyjaśnił: „Jesteśmy więźniami i nic nam po złocie, jest ono wszakże – niczym nieskalane, nieprześcignione nauki wielkiej doskonałości – najczystszą rzeczą w tym świecie. Potrzebujemy go do zbudowania pomyślnej współzależności, dającej nadzieję na zachowanie ciągłości przekazu Nauk. Nie ma Dharmy bez czystej zasługi”.
Wspomnienie Garciena Rinpoczego – jednego z najważniejszych lamów szkoły drikung kagju – który spędził w chińskich więzieniach 20 lat. Khenpo Munsel (1916–1993) – mistrz dzogcienu, 22 lata za kratami – nauczał nie tylko współwięźniów, ale także część strażników.