2010
W lutym 2010 roku udało się nam przekazać, w ramach naszego programu, 14 580 zł (3 600 euro). Przesyłka dotarła do celu.
„Stracili jedynego żywiciela. Został zatłuczony na śmierć przez żołnierzy. Nawet nie uczestniczył w proteście. Prosił tylko innych, żeby nie podpalali policyjnego samochodu. Zostawił czworo dzieci. Najstarsza jest niewidoma”.
„W Lhasie jest to wciąż bardzo trudne i niebezpieczne, ale udało mi się dotrzeć do rodzin dwóch skazanych na drakońskie kary i przekazać pieniądze”.
„Chłopak pomagał Dhondupowi Łangczenowi [skazanemu na sześć lat więzienia autorowi filmu „Pożegnanie ze strachem”]. Wciąż się ukrywa. Nie ma mowy o podjęciu jakiejkolwiek pracy i zarabianiu”.
„Trzy mniszki [byłe więźniarki] z Drapczi swoimi kanałami przekazały pieniądze koleżance z więzienia, której nie udało się uciec z Tybetu. Musiała iść na operację. Choć i wcześniej było źle, od marca [2008 roku] jej życie to prawdziwy koszmar”.
„Rozpłakała się i powiedziała, że sam fakt jest o wiele ważniejszy od kwoty”.
2009
Otrzymaliśmy informację, że kolejna nasza przesyłka dotarła do potrzebujących. W 2009 roku udało się przekazać 14 144 zł (3 200 euro).
„Zapytałem najbliższych (…), który był jedynym żywicielem rodziny, czy wiążą jakoś koniec z końcem. Odpowiedzieli, że przeżyją, dzięki krewnym, ale spytali, czy jest jakaś szansa na odłożenie części pieniędzy do czasu, gdy (…) wyjdzie z więzienia. Czyli za czternaście lat”.
„Nawet nie płakał. Powiedział tylko, że od chwili, kiedy zastrzelili mu siostrę i zamknęli ojca w marcu 2008 roku, ich rodzinę spotkała każda zła rzecz, jaka może przytrafić się człowiekowi”.
2008-2007
Dzięki osobom, które zdecydowały się powierzyć nam 1% swojego podatku w 2007 oraz przekazać darowizny w 2007 i 2008 roku, zebraliśmy 3900 $. Na początku kwietnia 2008 zebrane środki rozpoczęły drogę do potrzebujących. Przez cały rok otrzymywaliśmy informacje o losach przesyłki.
„Po dotychczasowej całkowitej blokadzie mamy bezpośredni kontakt i możliwość przekazania środków potrzebującym. Rodzina zabitego w jednym z pierwszych protestów (tu – za pośrednictwem krewnych). Grupa młodych na jednej z uczelni: nękani, śledzeni – nawet tysiąc yuanów robi ogromną różnicę. Wreszcie klasztor, wśród którego wiernych byli zabici i który może przekazać pieniądze krewnym. Kilka ważnych osób wciąż się ukrywa, ale tę sprawę postawiono jasno: za wcześnie na jakiekolwiek próby przekazania pomocy”.
„Wczoraj rozmawiałem z Tybetańczykiem, który pełni rolę kuriera. W pewnym momencie wstał, pożegnał się szybko i wyszedł. Potem powiedział mi, że nie chciał się przy mnie rozpłakać, kiedy usłyszał, że będą jeszcze jakieś pieniądze”.
„Trzeba było zapłacić adwokatom, reszta poszła na grzywny czy raczej okup”.
„Mamy dwa nowe szlaki przekazywania pieniędzy. Jeden, prawdziwy cud, naprawdę świetny”.
„Jeszcze raz dziękuję za pieniądze w imieniu tych, którym pomogły. Część została odłożona na czarną godzinę, bo one niestety przychodzą. Dziś udało się przekazać pieniądze osobie, które nagle znalazła się w niezwykle trudnej sytuacji. Piszę, bo to akurat ktoś taki, komu pomagać jest dla mnie, a jestem przekonana, że i dla was, prawdziwym zaszczytem. Druga część poszła do rodziny, której zabito ojca i która jest w rozpaczliwym położeniu”.
„Kazał mi przysięgać, że przekażę wyrazy najgłębszej wdzięczności. Był tak szczęśliwy – udało się!”.