Radio Wolna Azja (RFA)
9 października 2004 wersja do druku
Protesty bezrobotnych Tybetańczyków w Qinghai
Od dwóch tygodni co najmniej dwustu studentów, w większości Tybetańczyków, protestuje przed budynkami rządowymi w południowo-wschodnim regionie prowincji Qinghai. Studenci twierdzą, że władze nie wywiązały się z obietnic, nie zapewniając pracy absolwentom.
„Najbardziej irytuje ich to, że etaty dostają kandydaci z zewnątrz, których sprowadzono do regionu. Domagają się preferencyjnej polityki wobec ludności lokalnej”, mówi źródło RFA. Informatorzy, którzy rozmawiali z RFA, twierdzą, że co najmniej dwustu studentów protestuje od 21 września przed siedzibą administracji prefektury Golog (chiń. Guolo), regionu tybetańskiego, który przyłączono do chińskiej prowincji Qinghai. „Rozbili namioty, różnej wielkości, obok siedziby władz lokalnych – twierdzi zastrzegające anonimowość źródło. – Urzędnicy zwrócili się do młodych, głównie Tybetańczyków, z prośbą o zaprzestanie protestu, zapewniając, że dostaną pracę, gdy tylko znajdą się jakieś etaty. Ale oni się nie rozeszli”. Urzędnicy lokalni są tak zaniepokojeni, że niektórzy przychodzili do pracy mimo tygodniowego święta narodowego, które rozpoczęło się 1 października. Według źródeł RFA na początku władze dostarczały studentom żywność i namioty. Studenci podkreślają, że ich rodziny zachęcano do płacenia wysokiego czesnego za naukę w szkołach średnich (wielu sprzedawało nawet rodzinne majątki i stada). Ich ukończenie miało być gwarantem uzyskania dobrej pracy. „Ale po zakończeniu nauki i powrocie do Golog przekonali się, że nie ma dla nich żadnej pracy, a rodziny są w poważnych tarapatach”. Przedstawiciel chińskiej administracji potwierdza, że od 21 września trwa protest, w którym uczestniczy ponad 200 studentów – głównie Tybetańczycy, ale także grupa Chińczyków. „Obozują na dziedzińcu w pobliżu siedziby administracji prefektury Golog – oświadczył urzędnik, podkreślając, że liczba protestujących spada. – Nie krzyczeli i nie wznosili żadnych haseł. Protestują w milczeniu. Domagają się równego podziału etatów i obiecywanego im przez rząd preferencyjnego traktowania ludności lokalnej. Tyle że kiedy oni podjęli naukę, sytuacja uległa zmianie. Zamknięto wiele departamentów, mamy więc mniej etatów. Najbardziej skarżą się na to, że pracę dostają ludzie, których sprowadzono tu z zewnątrz. Żądają pierwszeństwa dla mieszkańców regionu. Co więcej, mają pisemne gwarancje zatrudnienia od przedstawicieli władz”. Listę żądań studentów rozplakatowano na budynkach administracji. „Trudno rozwiązać ten problem – powiedział RFA chiński urzędnik – bo nie ma etatów dla wszystkich protestujących”. |
|
|
|