Radio Wolna Azja (RFA) 
18 lutego 2004 

Dzieci opuszczają Tybet z powodu braku szkół

Rozmiar: 35068 bajtów

Tysiące tybetańskich dzieci i nastolatków co roku opuszczają Tybet w poszukiwaniu zgodnego z ich kulturą wykształcenia, którego nie mogą zdobyć we własnym, rządzonym przez Chińczyków kraju.

W zeszłym roku o status uchodźcy wystąpiło w Nepalu około 4.600 Tybetańczyków. "Większość to ludzie młodzi w wieku od sześciu do 30 lat - powiedział RFA Kalsang Czimi, dyrektor Tybetańskiego Ośrodka Recepcyjnego w Katmandu. - Uciekają z różnych przyczyn, ale główną jest brak dostępu do edukacji w regionach wiejskich i pasterskich".

Tam, gdzie szkoły są, wielu na nie nie stać. "Dlatego uciekają do Indii", uważa Kalsang Czimi.

Zdaniem innych uchodźców przymus nauki w języku chińskim stanowi zagrożenie dla tybetańskiej kultury i sprawia, że Tybetańczycy nie chcą uczęszczać do szkół, nawet jeśli mają takie możliwości. "Tybetańskie dzieci trzeba kształcić stosownie do ich potrzeb psychicznych - mówi student, który niedawno dotarł do Nepalu. - I dlatego językiem wykładowym musi być język tybetański".

Inni potwierdzają, że miejsce tybetańskiego zajmuje w szkołach mandaryński. "Nauki przyrodnicze i społeczne, np. prawo i ekonomię, powinno się wykładać po tybetańsku - powiedział RFA inny student. - Uczniowie rozumieliby znacznie więcej. Gdyby kształcono ich w atmosferze zgodnej z rodzimymi tradycjami i kulturą, robiliby większe postępy".

2.800 z 4.600 Tybetańczyków, którzy przybyli do Nepalu w 2003 roku, przekroczyło granicę potajemnie, bez paszportów. Było wśród nich wielu mnichów i mniszek, uciekających przed prześladowaniami lub po prostu szukających klasztorów, w których mogliby bezpiecznie kontynuować studia religijne. "Mnisi i mniszki uciekają z powodu chińskich kampanii edukacji patriotycznej - mówi Kalsang Czimi. Władze chińskie ograniczają też liczbę osób, którym wolno przyjąć ślubowania zakonne. - Bardzo trudno wstąpić do klasztoru bez oficjalnego, chińskiego zezwolenia. Dlatego chcą dostać się do ośrodków monastycznych w Indiach".

W wielu regionach chińska gospodarka rozwija się bardzo szybko. Bogate miasta pomagają malować wizerunek Chin jako azjatyckiego mocarstwa, ale ostatnie materiały RFA ukazują obraz walki najbiedniejszych mieszkańców kraju o zapewnienie dzieciom minimum wykształcenia - które rzekomo gwarantuje im państwo. Mniejszości etniczne zmagają się nie tylko z ubóstwem, ale i z dyskryminacją. W Tybecie problem jest tak poważny, że rodzice wysyłają dzieci - nielegalnie, często same - przez granicę, by mogły korzystać z bezpłatnego systemu oświaty w tym kraju.

W październiku 2003 roku oficjalne media podały, że 27 milionów dzieci w Chinach - 10 procent populacji w wieku szkolnym - nie uczęszcza do szkół. Według gazet z Hongkongu w rzeczywistości liczba ta może być dwukrotnie wyższa.

Raporty HFPC TCHRD TIN Inne Teksty Strona główna