Radio Wolna Azja (RFA)
24 grudnia 2003

Tortury i wymuszenia w chińskim więzieniu

Tybetański uchodźca, zatrzymany w tym roku w Nepalu i przekazany Chinom, opowiedział RFA o torturowaniu i biciu tybetańskich więźniów. Chińscy strażnicy żądają do 10 tysięcy yuanów za wypuszczenie z więzienia.
Uchodźca – nastolatek, który zastrzegł sobie pełną anonimowość – twierdzi, że dwaj towarzyszący mu w ucieczce młodzi Tybetańczycy byli bici z taką brutalnością, że wymagali hospitalizacji.
"Trzymali mnie ponad dwa miesiące - powiedział RFA. - W więzieniu regularnie torturowali nas Chińczycy. Od szóstej rano do zmroku musieliśmy pracować w polu. W drodze do pracy i z powrotem byliśmy ciągle kopani. Najgorsze były tortury elektrycznymi pałkami, którymi razili różne części ciała" - twierdzi chłopiec, który znalazł schronienie w azjatyckim państwie.
Uchodźca należał do grupy 18 Tybetańczyków, których władze Nepal wydały w maju Chinom mimo ostrej krytyki i apeli Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców i Unii Europejskiej. Utrzymuje, że pod koniec listopada za kratami było jeszcze siedmiu lub ośmiu uciekinierów z tej grupy.
W więzieniu strażnicy "żądali od każdego z nas 10 tysięcy yuanów za wypuszczenie na wolność. Większość zwolnionych zapłaciła łapówki od ośmiu do dziewięciu tysięcy (950-1.050 USD). Ja dałem dziewięć. Siedem lub osiem osób, które nie mogły zapłacić, nadal trzymają w Szigace. Po zwolnieniu spędziłem dwa miesiące w szpitalu. Szok wywołany biciem elektrycznymi pałkami zniszczył mi zdrowie. Choruję na serce".
Przed przewiezieniem do Szigace cała grupa spędziła 11 dni w Njalamie (między Dramem a Szigace). Byli tam głodzeni i torturowani.
"Chińczycy pytali, czy wiem coś o tybetańskiej działalności niepodległościowej lub kogoś, kto ją prowadzi. Wypytywali też o Dalajlamę. Odpowiadałem, że nic o tym nie wiem. Mówiłem, że szukałem pracy, bo Lhasie trudno ją znaleźć. W Tybecie nie mogłem też chodzić do szkoły, ponieważ mnie na to nie stać".
Władze Nepalu często zatrzymują grupy Tybetańczyków za nielegalne przekroczenie granicy. Większość uchodźców zmierza do Dharamsali w północnych Indiach - siedziby Dalajlamy i tybetańskiego rządu emigracyjnego.


[powrót]