TIN News Update
12 czerwca 2003

Wątpliwy sukces drugiej rundy rozmów

8 czerwca zakończyła dwutygodniową wizytę w Chińskiej Republice Ludowej – w Pekinie i prowincjach Jiangsu, Zhejiang oraz Yunnan – druga delegacja wysłanników Dalajlamy. 11 czerwca delegaci z Lodim Gjarim, specjalnym wysłannikiem Dalajlamy w Stanach Zjednoczonych, i Kelsangiem Gjalcenem, specjalnym wysłannikiem Dalajlamy w Europie, przedstawili sprawozdanie swojemu przywódcy. Tego samego dnia Lodi Gjari wystosował oficjalne oświadczenie. Nie wspomina w nim o postępach w kwestiach spornych, takich jak jednoznaczne uznanie Tajwanu za część ChRL, ani o rozciągnięciu ewentualnych rezultatów rozmów na wszystkie tereny tybetańskie, a nie tylko Tybetański Region Autonomiczny (TRA). Problemy te były warunkami wstępnymi – pierwszy dla Chińczyków, drugi dla Tybetańczyków – podjęcia poważnego” dialogu. Najbardziej uderzającą cechą oświadczenia jest jego podobieństwo do dokumentu opublikowanego po pierwszej wizycie wysłanników w Chinach we wrześniu 2002 roku. Można więc założyć – o ile obie strony nie umówiły się, iż istotne szczegóły zachowają w tajemnicy – że nie dokonano większych postępów.

Podobnie jak we wrześniu zeszłego roku, gospodarzem wizyty był Departament Pracy Frontu Jedności, organ Komunistycznej Partii Chin odpowiadający za kontakty z grupami “bezpartyjnymi” – przede wszystkim z mniejszościami wyznaniowymi i etnicznymi. Delegaci spotkali się między innymi z przewodniczącą Departamentu Liu Yandong, jej zastępcą Zhu Weiqunem i zastępcą sekretarza generalnego Chang Rongjungiem.

Wysłannicy, jak w oświadczeniu wrześniowym, podkreślają pozytywne nastawienie chińskich partnerów. O ile wcześniej mówili o “żywym zainteresowaniu” i “znacznie większej [w stosunku do początku lat osiemdziesiątych] elastyczność myślenia” chińskich przywódców, która pozwalała na “swobodne i spontaniczne rozmowy” – teraz byli “pod wrażeniem” okazywanej im “uwagi i otwartości”.

W oświadczeniu czytamy dalej, że nowi chińscy przywódcy “formalnie potwierdzili pozytywne kroki, które podejmują tybetańscy przywódcy w celu tworzenia klimatu sprzyjającego kontynuowaniu obecnego procesui że wysłannicy proponowali, by obie strony wykonały “kroki kolejne”. Nie wiadomo jednak, na czym miałyby one polegać. Delegaci stwierdzają tylko, że Samdong Rinpocze, premier tybetańskiego rządu emigracyjnego, wyraził determinację utrzymania obecnego kursu tworzenia atmosfery sprzyjającej kontynuowaniu procesu zbliżenia”. Może to oznaczać, iż przedłuży on moratorium na “aktywne protesty”, które ogłosił po pierwszej wizycie delegatów i które kończy się w lipcu tego roku.

Mimo tych pozytywnych akcentów najbardziej konkretna część oświadczenia mówi jednak, “obie strony zgodziły się, że w naszych dotychczasowych relacjach było wiele wzlotów i upadków i że w wielu kwestiach nadal nie ma między nami porozumienia”. Zdaje się to wskazywać, iż jedynym wypracowanym konsensusem było “porozumienie w sprawie braku porozumienia”. W związku z tym, stwierdzają wysłannicy, “odczuwało się potrzebę dalszych wysiłków, które pozwolą przezwyciężyć istniejące problemy, przynosząc wzajemne zrozumienie i zaufanie”. Znów jednak nie nazywa się owych problemów ani nie precyzuje, co powinna zrobić każda ze stron, aby je przezwyciężyć.

W oświadczeniu nie ma żadnej wzmianki o chińskich żądaniach w sprawie Tajwanu. Przed drugą rundą rozmów pojawiły się znaki świadczące o tym, że strona tybetańska szuka w tej kwestii kompromisu. Zaakceptowanie chińskiego stanowiska może być jednak trudne dla Dalajlamy i Tybetańczyków, gdyż wielu wspierających ich amerykańskich kongresmanów popiera również Tajwan.

Tym razem delegacja nie była w TRA, odwiedziła jednak Gjalthang w Tybetańskiej Prefekturze Autonomicznej Deczen prowincji Yunnan i klasztor Ganden Samtenling. Ta część wizyty – nazwana jej “punktem kulminacyjnym” – może świadczyć o gotowości Chińczyków do uznania tybetańskich żądań rozciągnięcia rozmów na wszystkie ziemie tybetańskie w Chinach i nie ograniczania ich do samego TRA.

Jak we wrzniu, delegaci byli “pod ogromnym wrażeniem gospodarczych i społecznych zmian w regionie, a także wysiłków na rzecz ochrony pięknego środowiska naturalnego Gjalthangu”. Może to być więcej niż kurtuazja – agencja Xinhua niemal codziennie informuje o “sukcesach” polityki “ochrony przyrody” na Płaskowyżu Tybetańskim, a stan środowiska naturalnego był jedną z najważniejszych kwestii, jakie poruszano podczas poprzedniej wizyty.

Na delegatach wrażenie zrobiły także “warunki bytowe części odwiedzanych rodzin”. Wydaje się jednak, że w ten sposób sugerują raczej, iż to, co im pokazywano, nie musiało być do końca reprezentatywne. Z ostatnich doniesień z Tybetu wyłania się obraz pogłębiających się nierówności, które mogą być skutkiem ubocznym chińskiego programu “rozwijania ziem zachodnich”. Pozytywną wzmiankę o podnoszeniu stopy życiowej dodatkowo osłabia wyrażenie troski o “zachowanie – równolegle do rozwoju materialnego – religijnej, kulturowej i językowej tożsamości tybetańskiej”. Niemal taka sama uwaga, tyle że dotycząca TRA, pojawiła się w sprawozdaniu z poprzedniej wizyty. Tym razem wysłannicy dodają jednak, iż ich “wizyta była zbyt krótka, by stwierdzić, na ile skutecznie zachowuje się, chroni i promuje tybetański język, kulturę i religię w tym tybetańskim regionie”, co może zapowiadać kolejne bardziej “wyspecjalizowane” misje, przypominające te z początku lat osiemdziesiątych.

Nie wiadomo, czy do nich dojdzie, niemniej cytowane w oświadczeniu słowa Dalajlamy wskazują, że druga wizyta delegatów była jedynie elementem długiego procesu: Nasza misja polega na doprowadzeniu go do [pułapu] szczerych negocjacji, pozwalających na znalezienie rozwiązania dla Tybetańczyków, które będą mogły przyjąć obie strony”.


[powrót]